Sprawdzian.
Uzumaki wyszedł właśnie z domu i kierował się do biura Hokage, słońce wznosiło się wysoko na niebie, ludzi na ulicy pojawiało się nie wiele lecz na każdą chwile było ich coraz więcej, handlarze rozstawiali swoje stragany zachęcając tym samym do kupna towarów. Blondwłosy chłopak przemierzał ulice Konohy w swym pomarańczowym dresie z rozpiętym suwakiem bluzy wpatrywał się w bezchmurne niebieskie niebo które niemalże zlewało się z jego oczyma. Słońce tego dnia przygrzewało dość mocno co wróżyło że dzień będzie upalny lecz tym samym piękny. Naruto nawet nie zauważył i stał już pod budynkiem administracyjnym, Uzumaki wszedł do środka i zaczął kierować się po schodach ku drzwiom z napisem 'Hokage' , po drodze mijał wiele obrazów, znajdowały się na nich zatrzymane chwilę z wizerunkami poprzednich Hokage Wioski Liścia. Po krótkim spacerze po schodach i korytarzach dotarł On do wyznaczonego celu, miał już stanąć naprzeciwko drzwi i zapukać gdy nagle przez zamknięte drzwi wyleciał człowiek o siwych włosach wyłamując tym samym drzwi znalazł się na pobliskiej ścianie, Uzumaki stał zdezorientowany nie wiedząc co właśnie mogło się stać gdy nagle usłyszał krzyki....
- JIRAIYA! TY STARY ZBOCZEŃCU! JAK ŚMIESZ SIĘ DO MNIE DOBIERAĆ! JESZCZE RAZ TO ZROBISZ A NIE BĘDĘ TAKA MIŁA!- Po tych słowach Tsunade rzuciła w stronę Sannina krzesło.
- ...( Jak by teraz była miła....)- pomyślał blondyn, po czym zapukał w pozostałości drzwi które utrzymywały się na jednym zawiasie. W odezwie usłyszał głośne 'WEJŚĆ!!!'
- Hokage-sama wzywała? - spytał grzecznie blondyn tytułując ją by się nie narazić na Jej gniew.
Uzumaki wyszedł właśnie z domu i kierował się do biura Hokage, słońce wznosiło się wysoko na niebie, ludzi na ulicy pojawiało się nie wiele lecz na każdą chwile było ich coraz więcej, handlarze rozstawiali swoje stragany zachęcając tym samym do kupna towarów. Blondwłosy chłopak przemierzał ulice Konohy w swym pomarańczowym dresie z rozpiętym suwakiem bluzy wpatrywał się w bezchmurne niebieskie niebo które niemalże zlewało się z jego oczyma. Słońce tego dnia przygrzewało dość mocno co wróżyło że dzień będzie upalny lecz tym samym piękny. Naruto nawet nie zauważył i stał już pod budynkiem administracyjnym, Uzumaki wszedł do środka i zaczął kierować się po schodach ku drzwiom z napisem 'Hokage' , po drodze mijał wiele obrazów, znajdowały się na nich zatrzymane chwilę z wizerunkami poprzednich Hokage Wioski Liścia. Po krótkim spacerze po schodach i korytarzach dotarł On do wyznaczonego celu, miał już stanąć naprzeciwko drzwi i zapukać gdy nagle przez zamknięte drzwi wyleciał człowiek o siwych włosach wyłamując tym samym drzwi znalazł się na pobliskiej ścianie, Uzumaki stał zdezorientowany nie wiedząc co właśnie mogło się stać gdy nagle usłyszał krzyki....
- JIRAIYA! TY STARY ZBOCZEŃCU! JAK ŚMIESZ SIĘ DO MNIE DOBIERAĆ! JESZCZE RAZ TO ZROBISZ A NIE BĘDĘ TAKA MIŁA!- Po tych słowach Tsunade rzuciła w stronę Sannina krzesło.
- ...( Jak by teraz była miła....)- pomyślał blondyn, po czym zapukał w pozostałości drzwi które utrzymywały się na jednym zawiasie. W odezwie usłyszał głośne 'WEJŚĆ!!!'
- Hokage-sama wzywała? - spytał grzecznie blondyn tytułując ją by się nie narazić na Jej gniew.
- Tak Naruto, jak sam mówiłeś nie
obijałeś się przez te 4 lata, ja w to wierzę lecz musisz
udowodnić to reszcie. W tym celu przejdziesz mały sprawdzian,
stoczysz walkę z dwoma Joninami naszej wioski. Na razie nie zdradzę
Ci ich tożsamości więc musisz przygotować się na wszystko. Walka
odbędzie się za dwie godziny na polu treningowym numer pięć. Więc
masz czas by się przygotować. Możesz już iść.
- Hai, Hokage-sama.- powiedział Naruto i wyszedł.
Wyszedł z budynku administracyjnego myśląc o tym kim będą jego przeciwnicy i co powinien ze sobą zabrać, jak się przygotować. Myśli Uzumakiego zostały przerwane burczeniem w brzuchu...
- Jednak najpierw muszę coś zjeść .- powiedział sam do siebie z niezbyt smacznym wyrazem twarzy i ruszył w stronę Budki z Ramen.
Idąc trzymał ręce w kieszeniach, rozglądał się w lewo i prawo, ulice Konohy już w pełni tętniły życiem. Kobiety robiły zakupy, dzieci bawiły się, po prostu Wioska Liścia w pełnej okazałości. Uzumaki właśnie wchodził do swojej ulubionej knajpki gdy zauważył tam siedzącego Iruke.
- Konnichi-wa Iruka Sensei, Konnichi-wa Staruszku! - Przywitał się entuzjastycznie blondyn.
- Witaj Naruto! Podać to co zawsze?- spytał właściciel
- Tak Staruszku! Tylko duże razy dwa!- odpowiedział Naruto
Staruszek tylko kiwną głową i znikł za zasłoną.
- Naruto, dawno się nie widzieliśmy! Co u Ciebie słychać?- spytał Iruka patrząc na swojego ucznia.
- Nic takiego Iruka-sensei, poza tym że zmieniłem się troszkę z wyglądu i nauczyłem sporo nowych Jutsu!- oznajmił Uzumaki
W międzyczasie wrócił kucharz z dwiema dużymi porcjami ramen.
- proszę Naruto! Twój Ramen!
- Itadakimasu!- krzyknął niebieskooki po czym zjadł w mgnieniu oka obie porcje i już miał płacić...
- Dziś na mój koszt.- oznajmił Iruka
- Arigatou Iruka-sensei, Arigatou Staruszku!- podziękował i ruszył szybko w stronę wyjścia
Naruto biegł ile sił w nogach do domu, gdy już był u celu wbiegł szybko po schodach na górę wziął to co mu potrzebne, czyli kaburę z kunai'ami i shurikenami i przyczepił ją do nogi.
Jakiś czas później Uzumaki znajdował się już na polu treningowym numer 5, słońce świeciło na najwyższym punkcie nieba co wskazywało na godzinę popołudniową, blondyn postanowił skorzystać z okazji i się przygotować, wysłał jednego klona by zbierał naturalną energię a sam zaczął się rozgrzewać. Minęła ostatnia godzina i na polu pojawiła się Tsunade wraz z Jiraiyą oraz paroma Jonin'ami i medycznymi ninja. Ślimacza księżniczka wyszła na środek pola i zabrała głos...
- WITAM WAS WSZYSTKICH ZEBRANYCH! JESTEŚMY TUTAJ BY OBEJRZEĆ JAK I OCENIĆ PEWNY POJEDYNEK KTÓRY BĘDZIE TAKŻE SPRAWDZIANEM DLA WSZYSTKICH NAM ZNANEGO UZUMAKIEGO NARUTO ZMIERZY SIĘ ON Z DWOMA NAJLEPSZYMY JONIN'AMI NASZEJ WIOSKI! JAKO PIERWSZY DO WALKI Z UZUMAKIM PRZYSTĄPI HAKATE KAKASHI! ZACZYNAJMY!
Walka rozpoczęła się, jako pierwszy zaatakował Kakashi, wyjął on parę kunai i rzucił w stronę Uzumakiego ten z łatwością uniknął broni białej uskakując do góry, kolejna porcja kunaii poleciała w stronę blondyna...
- Kage Bunshin no jutsu. - Uzumaki utworzył klona i za jego pomocą zmienił swój tor lotu. Klon znikł, Naruto wyjął z kabury parę shurikenów i rzucił w stronę kopiującego ninji, ten jednak z łatwością unika ataku...blondyn zrobił lekki chytry uśmieszek, okazało się że broń była przyczepiona nićmi chakry, Uzumaki pocągną za nitki które w mgnieniu oka okręciły się wkoło Hakate Kakashiego. Naruto zaraz wykonał serie pieczęci...
- Katon: hinokuruma shuriken! - Wszystkie nici chakry wkoło Kakashiego zaczęły się palić! Po czym wybuchły! Wybuch był tak potężny że spowodował sporą fale uderzeniową . Wszyscy stali w bezruchu nie wiedząc co się stało, patrzyli w stronę gdzie stał Kakashi, gdy tuman kurzu już opadł kopiujący ninja okazał być się klonem.
- Kuso... gdzie On jest?- zaklął w myślach Uzumaki.
- Młody! Pod tobą!- krzyknął w podświadomości blondyna Kyuubi.
Uzumaki uskoczył w ostatniej chwili do góry.
- Dzięki przyjacielu...
- Skąd On...- Hakate nie zdążył dokończyć pytania gdyż zauważył Naruto który zmierzał w jego stronę z kunai'em w ręku
- Dawaj!- krzyknął kopiujący ninja i ruszył w stronę swojego ucznia.
I zaczęło się, szybka wymiana , cios, unik, blok. Od zderzających się kunaii leciały tylko iskry, obaj nie dawali za wygraną. Jednak Uzumaki odsłonił się dając tym samym szanse na atak swego rywala, Kakashi postanowił to wykorzystać i ranił blondyna wbijając mu broń pod żebro...posiadacz lisa padł na jedno kolano trzymając się za ranę po swojej prawej stronie, podszedł do niego Hakate...
- Poprawiłeś się Naruto, jednak nie na tyle by mnie pokonać, przed Tobą jeszcze daleka droga.- Powiedział patrząc na swojego ucznia, po czym podał mu rękę...gdy nagle Uzumaki znikł w kłębie dymu!
- Nani?! Klon?!Gdzie On jest....
- Katon: Enjin kasai no jutsu!- Wkoło Kakashiego utworzył się wielki krąg ognia odcinający drogie ucieczki, ten próbował uskoczyć do góry lecz Uzumaki przewidział i ten ruch.
- Futon: Ichijin no jutsu!- w stronę ognistego kręgu poleciał wielki podmuch wiatru powodując ogniste tornado! Kakashi był w samym epicentrum tornada. Wielka trąba znikła a Hakate spadł na ziemie. Wszyscy byli w szoku, patrząc na to co właśnie zrobił młody Uzumaki. Niebieskooki podszedł do swojego nauczyciela i przykucnął...
- Wybacz Kakashi-sensei lecz nie mogłem dać Ci wygrać, Babcia Tsunade by się na mnie zawiodła.- powiedział Naruto lekko się uśmiechając.
- Już dawno wiedziałem że mnie przerosłeś Naruto, niedługo przerośniesz i czwartego. - Powiedział Kakashi po czym zemdlał z przemęczenia. Naruto machną ręką w stronę sanitariuszy z Konohy na znak by zajęli się jego nauczycielem.
Wszyscy zastygli w bezruchu, byli świadkami jak Słynny kopiujący ninja został pokonany przez młodego Uzumakiego, niektórzy nadal w to nie wierzyli inni zaś wiwatowali blondynowi. Lecz wiedzieli że to jeszcze nie koniec, on też to wiedział, wiedział że zaraz pojawi się drugi i zarazem ostatni przeciwnik nie wiedział jednak kim On jest. Tymczasem pogoda zaczęła się diametralnie zmieniać czyste niebo zostało pokryte przez szare i deszczowe chmury, słońce też już nie przygrzewało, wiatr robił się całkiem silny a bynajmniej na tyle by wprawić w taniec liście z pobliskich drzew. Nagle na polu walki pojawił się Gai...
- A więc to Ty Gai-sensei będziesz moim kolejnym przeciwnikiem?- Spytał blondyn patrząc na nauczyciela brewki z lekkim usmieszkiem
- Tak jest! Naruto! Pokaże Ci czym jest siła młodości!
- Yoshi! Gai-sensei, pokaż mu i wygraj! Niech żyje siła młodości!- Darł się w niebogłosy Lee, a po jego policzkach spływały łzy radości.
- Zaczynajmy zatem Gai-sensei.- Powiedział Uzumaki.
- Hai, Hokage-sama.- powiedział Naruto i wyszedł.
Wyszedł z budynku administracyjnego myśląc o tym kim będą jego przeciwnicy i co powinien ze sobą zabrać, jak się przygotować. Myśli Uzumakiego zostały przerwane burczeniem w brzuchu...
- Jednak najpierw muszę coś zjeść .- powiedział sam do siebie z niezbyt smacznym wyrazem twarzy i ruszył w stronę Budki z Ramen.
Idąc trzymał ręce w kieszeniach, rozglądał się w lewo i prawo, ulice Konohy już w pełni tętniły życiem. Kobiety robiły zakupy, dzieci bawiły się, po prostu Wioska Liścia w pełnej okazałości. Uzumaki właśnie wchodził do swojej ulubionej knajpki gdy zauważył tam siedzącego Iruke.
- Konnichi-wa Iruka Sensei, Konnichi-wa Staruszku! - Przywitał się entuzjastycznie blondyn.
- Witaj Naruto! Podać to co zawsze?- spytał właściciel
- Tak Staruszku! Tylko duże razy dwa!- odpowiedział Naruto
Staruszek tylko kiwną głową i znikł za zasłoną.
- Naruto, dawno się nie widzieliśmy! Co u Ciebie słychać?- spytał Iruka patrząc na swojego ucznia.
- Nic takiego Iruka-sensei, poza tym że zmieniłem się troszkę z wyglądu i nauczyłem sporo nowych Jutsu!- oznajmił Uzumaki
W międzyczasie wrócił kucharz z dwiema dużymi porcjami ramen.
- proszę Naruto! Twój Ramen!
- Itadakimasu!- krzyknął niebieskooki po czym zjadł w mgnieniu oka obie porcje i już miał płacić...
- Dziś na mój koszt.- oznajmił Iruka
- Arigatou Iruka-sensei, Arigatou Staruszku!- podziękował i ruszył szybko w stronę wyjścia
Naruto biegł ile sił w nogach do domu, gdy już był u celu wbiegł szybko po schodach na górę wziął to co mu potrzebne, czyli kaburę z kunai'ami i shurikenami i przyczepił ją do nogi.
Jakiś czas później Uzumaki znajdował się już na polu treningowym numer 5, słońce świeciło na najwyższym punkcie nieba co wskazywało na godzinę popołudniową, blondyn postanowił skorzystać z okazji i się przygotować, wysłał jednego klona by zbierał naturalną energię a sam zaczął się rozgrzewać. Minęła ostatnia godzina i na polu pojawiła się Tsunade wraz z Jiraiyą oraz paroma Jonin'ami i medycznymi ninja. Ślimacza księżniczka wyszła na środek pola i zabrała głos...
- WITAM WAS WSZYSTKICH ZEBRANYCH! JESTEŚMY TUTAJ BY OBEJRZEĆ JAK I OCENIĆ PEWNY POJEDYNEK KTÓRY BĘDZIE TAKŻE SPRAWDZIANEM DLA WSZYSTKICH NAM ZNANEGO UZUMAKIEGO NARUTO ZMIERZY SIĘ ON Z DWOMA NAJLEPSZYMY JONIN'AMI NASZEJ WIOSKI! JAKO PIERWSZY DO WALKI Z UZUMAKIM PRZYSTĄPI HAKATE KAKASHI! ZACZYNAJMY!
Walka rozpoczęła się, jako pierwszy zaatakował Kakashi, wyjął on parę kunai i rzucił w stronę Uzumakiego ten z łatwością uniknął broni białej uskakując do góry, kolejna porcja kunaii poleciała w stronę blondyna...
- Kage Bunshin no jutsu. - Uzumaki utworzył klona i za jego pomocą zmienił swój tor lotu. Klon znikł, Naruto wyjął z kabury parę shurikenów i rzucił w stronę kopiującego ninji, ten jednak z łatwością unika ataku...blondyn zrobił lekki chytry uśmieszek, okazało się że broń była przyczepiona nićmi chakry, Uzumaki pocągną za nitki które w mgnieniu oka okręciły się wkoło Hakate Kakashiego. Naruto zaraz wykonał serie pieczęci...
- Katon: hinokuruma shuriken! - Wszystkie nici chakry wkoło Kakashiego zaczęły się palić! Po czym wybuchły! Wybuch był tak potężny że spowodował sporą fale uderzeniową . Wszyscy stali w bezruchu nie wiedząc co się stało, patrzyli w stronę gdzie stał Kakashi, gdy tuman kurzu już opadł kopiujący ninja okazał być się klonem.
- Kuso... gdzie On jest?- zaklął w myślach Uzumaki.
- Młody! Pod tobą!- krzyknął w podświadomości blondyna Kyuubi.
Uzumaki uskoczył w ostatniej chwili do góry.
- Dzięki przyjacielu...
- Skąd On...- Hakate nie zdążył dokończyć pytania gdyż zauważył Naruto który zmierzał w jego stronę z kunai'em w ręku
- Dawaj!- krzyknął kopiujący ninja i ruszył w stronę swojego ucznia.
I zaczęło się, szybka wymiana , cios, unik, blok. Od zderzających się kunaii leciały tylko iskry, obaj nie dawali za wygraną. Jednak Uzumaki odsłonił się dając tym samym szanse na atak swego rywala, Kakashi postanowił to wykorzystać i ranił blondyna wbijając mu broń pod żebro...posiadacz lisa padł na jedno kolano trzymając się za ranę po swojej prawej stronie, podszedł do niego Hakate...
- Poprawiłeś się Naruto, jednak nie na tyle by mnie pokonać, przed Tobą jeszcze daleka droga.- Powiedział patrząc na swojego ucznia, po czym podał mu rękę...gdy nagle Uzumaki znikł w kłębie dymu!
- Nani?! Klon?!Gdzie On jest....
- Katon: Enjin kasai no jutsu!- Wkoło Kakashiego utworzył się wielki krąg ognia odcinający drogie ucieczki, ten próbował uskoczyć do góry lecz Uzumaki przewidział i ten ruch.
- Futon: Ichijin no jutsu!- w stronę ognistego kręgu poleciał wielki podmuch wiatru powodując ogniste tornado! Kakashi był w samym epicentrum tornada. Wielka trąba znikła a Hakate spadł na ziemie. Wszyscy byli w szoku, patrząc na to co właśnie zrobił młody Uzumaki. Niebieskooki podszedł do swojego nauczyciela i przykucnął...
- Wybacz Kakashi-sensei lecz nie mogłem dać Ci wygrać, Babcia Tsunade by się na mnie zawiodła.- powiedział Naruto lekko się uśmiechając.
- Już dawno wiedziałem że mnie przerosłeś Naruto, niedługo przerośniesz i czwartego. - Powiedział Kakashi po czym zemdlał z przemęczenia. Naruto machną ręką w stronę sanitariuszy z Konohy na znak by zajęli się jego nauczycielem.
Wszyscy zastygli w bezruchu, byli świadkami jak Słynny kopiujący ninja został pokonany przez młodego Uzumakiego, niektórzy nadal w to nie wierzyli inni zaś wiwatowali blondynowi. Lecz wiedzieli że to jeszcze nie koniec, on też to wiedział, wiedział że zaraz pojawi się drugi i zarazem ostatni przeciwnik nie wiedział jednak kim On jest. Tymczasem pogoda zaczęła się diametralnie zmieniać czyste niebo zostało pokryte przez szare i deszczowe chmury, słońce też już nie przygrzewało, wiatr robił się całkiem silny a bynajmniej na tyle by wprawić w taniec liście z pobliskich drzew. Nagle na polu walki pojawił się Gai...
- A więc to Ty Gai-sensei będziesz moim kolejnym przeciwnikiem?- Spytał blondyn patrząc na nauczyciela brewki z lekkim usmieszkiem
- Tak jest! Naruto! Pokaże Ci czym jest siła młodości!
- Yoshi! Gai-sensei, pokaż mu i wygraj! Niech żyje siła młodości!- Darł się w niebogłosy Lee, a po jego policzkach spływały łzy radości.
- Zaczynajmy zatem Gai-sensei.- Powiedział Uzumaki.
I ruszyli, rzucili w swoją stronę 2
kunai'e które napotkały się po drodze i opadły na ziemie, Zielona
Bestia Konohy jak i Jinchuriki Kyuubiego ruszyli w swoją stronę z
kolejnymi kunai'ami w rękach, gdy byli tuż obok siebie dało się
usłyszeć dźwięk zderzającego się metalu a także iskry które
były spowodowane siłą uderzeń. W międzyczasie z pochmurnego
nieba nadciągały krople deszczu który z chwili na chwile padał
coraz mocniej lecz w tej chwili liczyła się tylko ich walka,
walczący jak i 'widownia' nie zwracali uwagi na deszcz. Uzumaki
musiał odskoczyć od nauczyciela brewki po ostatnim ataku który był
naprawdę silny, Naruto by się zatrzymać musiał wbić kunai w
ziemie.
- * Muszę przyznać że Mistrz krzaczastobrewy jest całkiem dobry, zresztą jest mistrzem w taijutsu... mogłem się tego spodziewać.... * - rozmyślania blondyna przerwał głośny krzyk...
- Konoha Senpuu!!! - Krzyknął Gai po czym kopnął prost w klatkę piersiową niebieskookiego Uzumakiego, ten co prawda próbował zablokować atak lecz był on na tyle silny że zaczął lecieć bezwolnie w górę po czym momentalnie spadał w dół....Najbardziej nieprzewidywalny ninja numer jeden Konohy wykonał serie pieczęci....
- Kage Bunshin no Jutsu!- Posiadacz Kyuubiego w ostatniej chwili stworzył dwa klony które złapały go i pozwoliły spokojnie wylądować na ziemi- Kuso... nie mogę przegrać...mam też nadzieje że nie będę musiał tego używać...
-Piąta Brama!Brama Ograniczenia!- Wokół Guy'a pojawiła się niebieska poświata z jego oczu zniknęły źrenice, zostały same białka....
- * Niemożliwe!!! Pogięło go?! Cholera jednak czas na mojego asa...Tylko tak uda mi się wygrać i być może przeżyć *
- Gai momentalnie pojawił się nad Uzumakim- Koyubi Kogeki!!!- Krzyknął zadając bardzo mocne kopnięcie w dół. Całe pole walki pokrył wielki tuman kurzu, widoczność dla przyglądających się ' widowni ' była zerowa.
- NARUTOOOO!!!! - krzyknęła różowo włosa.
- Stój Sakura! Teraz nic nie wskóramy, pomożemy mu gdy będziemy znały sytuację!
Młoda Haruno z trudem ustała w miejscu, chcą jak najszybciej pomóc blondynowi. Nagle tuman kurzu opadł wszystkim oczom ukazał się średniej wielkości krater i pośrodku klęczący na jednym kolanie blondyn łapiący oddech a przed nim leżała Zielona Bestia z Konohy.
- N...Niemożliwe...- wydusił z siebie Lee
- Czy...czy to...- nie dokończyła Tsunade.
- ...Tak to Sannin Mode.- wciął się w pytanie Tsunade, Asuma.- Nie ma co do tego wątpliwości.
- Więc Naruto jest teraz Żabim Mędrcem jak Jiraiya....- dodała ślimacza księżniczka
- Nie Tsunade, On jest lepszy, Naruto opanował w 100% Tryb Mędrca... ja podczas posługiwania się Senjutsu przypominam żabę co jest skutkiem ubocznym , natomiast Naruto nie posiada skutków ubocznych. W Trybie mędrca Naruto po wymieszaniu chakry senjutsu i naturalnej jest silniejszy nawet od Tsunade, podnosi to też jego szybkość i wytrzymałość.- Wtrącił się siedzący na pobliskiej gałęzi.- Pustelnik
- Ale co tam się stało...???- spytała Hokage...
- Tego niestety nie wiem.- odpowiedział siwowłosy
RETROSPEKCJA
- Koyubi Kogeki!!!- Guy zadał potężne kopnięcie z góry prosto w Uzumakiego , ten jednak ku wielkiemu szoku Besti Konohy zablokował atak krzyżując ręce jednak siła uderzenia była 3 razy silniejsza dzięki otwarciu 5 bramy i wytworzyła dziurę w ziemi.
- Kage Bunshin no Jutsu!- Uzumaki złożył szybko pieczęcie po czym wykonał 2 klony które były w trybie mędrca by przytrzymały mocno krzaczastobrewego, a sam wytworzył Rasengana.
- Rasengan! - krzyknął blondyn i uderzył Rasenganem Guy'a w brzuch, ten tylko wypluł z ust trochę krwi i padł bezwolnie na ziemi.
- * Przepraszam Cię brewka ale Twój Mistrz nie dał mi wyboru*
KONIEC RETROSPEKCJI
Wszyscy szybko podbiegli do walczącej ze sobą dwójki shinobi Konohy z medyczną pomocą...
- Mi...Nic....nie....nie jest.... pomóżcie Guy-sensei'woi – wydusił łapiąc oddech Uzumaki
-SAKURA! Zajmij się Naruto! Reszta ze mną!
- Sakura...nic mi nie..jest, naprawdę...- Powiedział uśmiechając się z lekkim grymasem bólu blondyn.
- Baka! Nic nie mów...- Rzuciła różowowłosa medyczka lecząc rany blondyna-
- Ngh...- stęknął Uzumaki z niesmacznym wyrazem twarzy...
- Masz złamaną rękę...- oznajmiła Sakura.
- To nic takiego, Guy-sensei ma o wiele gorzej.- powiedział niebieskooki a w jego głosie było słuchać poczucie winy co od razu dostrzegła Sakura.
- To nie twoja wina Naruto, musiałeś się bronić a jego trochę poniosło...- powiedziała pocieszająco medyczka- No a teraz chodź do szpitala... dasz rade?- spytała Sakura.
- Jasne- odpowiedział, próbując wstać lecz zaraz zachwiał się i upadł z powrotem na kolano.- Kuso... - przeklął z przekąsem Uzumaki. Gdy zauważył podchodzącą do niego Sakure która podała mu rękę i pomogła wstać po czym zarzuciła jego rękę przez ramie i pomogła mu iść. U Uzumakiego na policzkach pojawiły się rumieńce.
- Sakura-chan....
- Ciii, nic nie mów Naruto.- powiedziała zielonooka uśmiechając się.
Jakiś czas później Naruto leżał w szpitalnym łóżku z rękom w gipsie i paroma bandarzami w niektórych miejscach.
- Sakura-chan, czy to wszystko jest konieczne?- Spytał z grymasem na twarzy blondyn.
- Ta uśmiechnęła się do niego i powiedziała- Naruto, jeżeli chcesz wrócić do formy to musisz poleżeć, chociaż myślę że poleżysz tylko jedną noc w ramach obserwacji a później wyjdziesz do domu. A teraz odpocznij, prześpij się. - Różowowłosa dała blondynowi buziaka w czoło po czym wyszła z sali. Posiadacz Kyuubiego leżał na szpitalnym łóżku i patrzył przez okno na gwiazdy, niebo znów było bezchmurne co zapowiadało spokojną i piękną noc.
- * Muszę przyznać że Mistrz krzaczastobrewy jest całkiem dobry, zresztą jest mistrzem w taijutsu... mogłem się tego spodziewać.... * - rozmyślania blondyna przerwał głośny krzyk...
- Konoha Senpuu!!! - Krzyknął Gai po czym kopnął prost w klatkę piersiową niebieskookiego Uzumakiego, ten co prawda próbował zablokować atak lecz był on na tyle silny że zaczął lecieć bezwolnie w górę po czym momentalnie spadał w dół....Najbardziej nieprzewidywalny ninja numer jeden Konohy wykonał serie pieczęci....
- Kage Bunshin no Jutsu!- Posiadacz Kyuubiego w ostatniej chwili stworzył dwa klony które złapały go i pozwoliły spokojnie wylądować na ziemi- Kuso... nie mogę przegrać...mam też nadzieje że nie będę musiał tego używać...
-Piąta Brama!Brama Ograniczenia!- Wokół Guy'a pojawiła się niebieska poświata z jego oczu zniknęły źrenice, zostały same białka....
- * Niemożliwe!!! Pogięło go?! Cholera jednak czas na mojego asa...Tylko tak uda mi się wygrać i być może przeżyć *
- Gai momentalnie pojawił się nad Uzumakim- Koyubi Kogeki!!!- Krzyknął zadając bardzo mocne kopnięcie w dół. Całe pole walki pokrył wielki tuman kurzu, widoczność dla przyglądających się ' widowni ' była zerowa.
- NARUTOOOO!!!! - krzyknęła różowo włosa.
- Stój Sakura! Teraz nic nie wskóramy, pomożemy mu gdy będziemy znały sytuację!
Młoda Haruno z trudem ustała w miejscu, chcą jak najszybciej pomóc blondynowi. Nagle tuman kurzu opadł wszystkim oczom ukazał się średniej wielkości krater i pośrodku klęczący na jednym kolanie blondyn łapiący oddech a przed nim leżała Zielona Bestia z Konohy.
- N...Niemożliwe...- wydusił z siebie Lee
- Czy...czy to...- nie dokończyła Tsunade.
- ...Tak to Sannin Mode.- wciął się w pytanie Tsunade, Asuma.- Nie ma co do tego wątpliwości.
- Więc Naruto jest teraz Żabim Mędrcem jak Jiraiya....- dodała ślimacza księżniczka
- Nie Tsunade, On jest lepszy, Naruto opanował w 100% Tryb Mędrca... ja podczas posługiwania się Senjutsu przypominam żabę co jest skutkiem ubocznym , natomiast Naruto nie posiada skutków ubocznych. W Trybie mędrca Naruto po wymieszaniu chakry senjutsu i naturalnej jest silniejszy nawet od Tsunade, podnosi to też jego szybkość i wytrzymałość.- Wtrącił się siedzący na pobliskiej gałęzi.- Pustelnik
- Ale co tam się stało...???- spytała Hokage...
- Tego niestety nie wiem.- odpowiedział siwowłosy
RETROSPEKCJA
- Koyubi Kogeki!!!- Guy zadał potężne kopnięcie z góry prosto w Uzumakiego , ten jednak ku wielkiemu szoku Besti Konohy zablokował atak krzyżując ręce jednak siła uderzenia była 3 razy silniejsza dzięki otwarciu 5 bramy i wytworzyła dziurę w ziemi.
- Kage Bunshin no Jutsu!- Uzumaki złożył szybko pieczęcie po czym wykonał 2 klony które były w trybie mędrca by przytrzymały mocno krzaczastobrewego, a sam wytworzył Rasengana.
- Rasengan! - krzyknął blondyn i uderzył Rasenganem Guy'a w brzuch, ten tylko wypluł z ust trochę krwi i padł bezwolnie na ziemi.
- * Przepraszam Cię brewka ale Twój Mistrz nie dał mi wyboru*
KONIEC RETROSPEKCJI
Wszyscy szybko podbiegli do walczącej ze sobą dwójki shinobi Konohy z medyczną pomocą...
- Mi...Nic....nie....nie jest.... pomóżcie Guy-sensei'woi – wydusił łapiąc oddech Uzumaki
-SAKURA! Zajmij się Naruto! Reszta ze mną!
- Sakura...nic mi nie..jest, naprawdę...- Powiedział uśmiechając się z lekkim grymasem bólu blondyn.
- Baka! Nic nie mów...- Rzuciła różowowłosa medyczka lecząc rany blondyna-
- Ngh...- stęknął Uzumaki z niesmacznym wyrazem twarzy...
- Masz złamaną rękę...- oznajmiła Sakura.
- To nic takiego, Guy-sensei ma o wiele gorzej.- powiedział niebieskooki a w jego głosie było słuchać poczucie winy co od razu dostrzegła Sakura.
- To nie twoja wina Naruto, musiałeś się bronić a jego trochę poniosło...- powiedziała pocieszająco medyczka- No a teraz chodź do szpitala... dasz rade?- spytała Sakura.
- Jasne- odpowiedział, próbując wstać lecz zaraz zachwiał się i upadł z powrotem na kolano.- Kuso... - przeklął z przekąsem Uzumaki. Gdy zauważył podchodzącą do niego Sakure która podała mu rękę i pomogła wstać po czym zarzuciła jego rękę przez ramie i pomogła mu iść. U Uzumakiego na policzkach pojawiły się rumieńce.
- Sakura-chan....
- Ciii, nic nie mów Naruto.- powiedziała zielonooka uśmiechając się.
Jakiś czas później Naruto leżał w szpitalnym łóżku z rękom w gipsie i paroma bandarzami w niektórych miejscach.
- Sakura-chan, czy to wszystko jest konieczne?- Spytał z grymasem na twarzy blondyn.
- Ta uśmiechnęła się do niego i powiedziała- Naruto, jeżeli chcesz wrócić do formy to musisz poleżeć, chociaż myślę że poleżysz tylko jedną noc w ramach obserwacji a później wyjdziesz do domu. A teraz odpocznij, prześpij się. - Różowowłosa dała blondynowi buziaka w czoło po czym wyszła z sali. Posiadacz Kyuubiego leżał na szpitalnym łóżku i patrzył przez okno na gwiazdy, niebo znów było bezchmurne co zapowiadało spokojną i piękną noc.
- Młody czy wiesz że....- w głowie Naruto odezwał się basowy głos jego współlokatora.
- Tak przyjacielu wiem...
- Wyjdź, wiem że tam jesteś.- powiedział stanowczo blondyn.
- Jak zawsze czujny Naruto-san.- powiedziała tajemnicza postać wyłaniająca się zza okna której wizerunek skrywała ciemność nocy....
Fajne walki :D.
OdpowiedzUsuńTsunade jak zawsze ostra heh. NaruSaku się tu kroi.. muszę przeboleć ;P.
Z opisami już lepiej, oby tak dalej.
Czekam na next.
Dokładnie , opisy już lepsze czekam z niecierpliwością na next.
OdpowiedzUsuńCo do tego NaruSaku to nie był bym taki do końca uprzedzony na waszym miejscu :). Bóg wie co jeszcze może się wydarzyć.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego jak to napiszesz , ja nie jestem aż tak bardzo uprzedzona , ale czytam wiele blogów i trochę już mnie przytłaczają NaruHina i NaruSaku. No ale poczekamy zobaczymy. Jak na razie jest dobrze i czekam na next.
OdpowiedzUsuńCześć. Widzę, że czytasz mojego bloga. Cieszę się. Ja Twoje opowiadanie zacząłem czytać na shippuuden.pl. Zostawiłem tam nawet komentarz, ale od nowej notki będę komentować tutaj.
OdpowiedzUsuńSam nie opisuję paringu NaruSaku, ale nie przeszkadza mi to o nim czytać. Lubie jak Naruto wraca po treningu z jakimiś konkretnymi umiejętnościami, a tak jest u Ciebie. Czekam na następny rozdział, pozdrawiam;)
NaruSaku, NaruSaku yaaay *___*
OdpowiedzUsuńNakurwiam dalej ;)
sandskunoichi.blogspot.com
szkola-ukryta-w-tokio.blogspot.com