piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 4- Zmiana Planów


- Witaj Naruto-san. - przywitał się gość blondyna
- To Ty...hmmm, jeżeli tu jesteś to może znaczyć jedno...- Oznajmił Uzumaki
- Tak dobrze się domyślasz, zaczynają działać... mam dobre i złe wieści...
- Mów...
- Zmienili plany... nie polują na Bijuu i ich Jinchuuriki, nasza organizacja zdobyła informacje o zwojach w których jest zapieczętowana chakra ogoniastych besti...
- Zwoje z chakrą Bijuu...?
- Hai, według naszych informacji jest ich dziewięć czyli tyle samo co Bijuu, ponadto każdy zwój posiada pieczęć i to nie byle jaką, każda z nich jest zależna od mocy ogoniastej besti czyli im większa moc Bijuu tym większa siła pieczęci.
- Więc to tak...ale skąd wiedzą o zwojach, przecież jak mniemam są one pilnie strzeżone i schowane tak by nikt ich nie odnalazł...więc jak...?
- Naruto, w waszej wiosce jest szpieg... a raczej człowiek który współpracuje...

Uzumaki był w szoku, nie wierzył że ktoś mógł zdradzić jego wioskę i ludzi których tak kochał, jego przyjaciół, Babcie Tsunade...zamarł w bezruchu siedząc na szpitalnym łóżku i zaciskać co i róż lewą dłoń w pięść.

- Kto...kto...kto mógł to zrobić...- wyszeptał blondyn
- Ten sam człowiek który zmusił mnie do zbrodni sprzed lat...Danzo Shimura...

Wtedy niebieskooki chłopak już całkiem stracił panowanie nad sobą, wiedział kim jest ten człowiek, nie raz widział go w gabinecie Tsunade. Widział w nim coś niepokojącego, odkąd spotkał tego człowieka, ten zawsze patrzył na niego jak na potwora...patrzył właśnie tym wzrokiem, nawet jeżeli ten zyskał zaufanie u ludzi... Danzo patrzył na niego jak na broń ostateczną. Naruto gdy usłyszał te nazwisko zaczął ciężko oddychać, złapał się za serce które waliło jak szalone, oszy wychodziły z "orbit" blondynowi który padł na łóżko i nie mógł złapać oddechu...

-
Hey Naruto! Spokojnie! Oddychaj! Słyszysz?! Uspokój się!- w podświadomości Uzumakiego starał uspokoić go lisi przyjaciel. Lecz niestety nie przyniosło to efektu....

Informator blondyna nie myśląc długo zawołał głośno lekarza po czym zniknął za oknem. Zaraz w pokoju pojawili się lekarze i ujrzeli blondwłosego chłopaka który z trudem łapał oddech...widział jak coś do niego krzyczą i biegają wkoło niego, jednak nic nie słyszał a widział tyle co przez mgłę... po chwli zamknął oczy i już ich nie otworzył.

Jakiś czas później Naruto nadal leżał nieprzytomny w szpitalu przy którym cały czas czuwały na zmianę Tsunade z Sakurą. Ślimacza Księżniczka właśnie była na sali badała blondwłosego pacjenta gdy ten w pewnym momencie zaczął otwierać oczy...

- Naruto... słyszysz mnie?...- podeszła do niego bliżej i zaczęła się mu przyglądać
-H...Hai.- Wydusił z siebie blondyn
- Jak się czujesz?Czy coś Cię boli?- Tsunade zadawała pytanie w między czasie badając Uzumakiego, z badan wynikało że jego oddech się umiarkował.
- Nic mi nie jest Tsunade-Obachan. - odpowiedział i zauważył przy tym jej lekko podirytowaną minę lecz ta momentalnie się uspokoiła ...
- Ile czasu spałem?
- ... Dwa dni...- odpowiedziała.
- Kuso... to za dużo... mogli już dawno wyruszyć...- powiedział kląc siarczyście pod nosem Uzumaki.
- Naruto, o czym tu mówisz? Kto i gdzie wyruszył...? - Spytała patrząc na swojego ulubienca Tsunade.
- Tsunade-sama, muszę Ci o czymś powiedzieć, przejdźmy się...

Jak blondyn powiedział tak też uczynili, wyszli na ogórd za szpitalem, słonce wschodziło wysoko na niebie, przykrywało je co jakiś czas lekka warstwa białych obłoków co dawało ukojenie od prażącego słońca tworząc przyjemny powiew wiatru. Na ogrodzie przechadzało się wielu pacjentów głównie były to żony z dziećmi które odwiedzały swoich mężów...lub na odwrót, w samym ogrodzie było dość przyjemnie, niewielkie oczko na samym środku przyozdobione liliami wodnymi, przez oczko przechodził mostek prowadzący na drugi brzeg. Było też kilka krzaków wiśni i innych owców. Jedym zdaniem...Wszystko pięknie pokrywało się z naturą, i można było odczuć istny spokój. Tsunade wraz z Naruto usiedli w nie wielkiej altanie która stała między drzewem gruszy i jabłoni...

- Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać Naruto?- spytała blond włosa Hokage Uzumakiego który siedział naprzeciwko niej.
- Co Babcia wie na temat zwojów Bijuu?- spytał patrząc Tsunade...
- Naruto skąd wie...?
- To historia na kiedy indziej i zdecydowanie gdzie indziej. - powiedział blondyn uprzedzając pytanie Hokage
- ...- Dobrze więc, w zwojach tych jest zapieczętowana część chakry wszystkich ogoniastych bestii.
- Więc to prawda...U nas w wiosce znajduje się taki zwój, prawda?
- Tak... ale Naruto, czemu tak nagle pytasz o ten zwój i skąd w ogóle o nim wiesz?
- Ehhh, myślałem że nie zadasz mi tego pytania... ale dobrze... Akatsuki już nie poluje na Bijuu i ich Jinchuuriki...Szukają teraz zwojów właśnie z tą chakrą.
- Tsunade nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała- A-ale...skąd...skąd Ty to wiesz?
- Mam informatora w szeregach Akatsuki...i uprzedzając Twoje pytanie Babciu, nie mogę Ci powiedzieć kto nim jest.
- Ślimacza Księżniczka zmarszczyła lekko brwi podpierając głowę rękoma jak to ma w zwyczaju robić...- Dobrze ale skąd o zwojach wie Akatsuki?
- I tu tkwi problem...Może Ci się to nie spodobać Babuniu, powiem Ci ale proszę nie podejmuj na razie żadnych środków, zdradziło by to tylko że coś wiemy.- Powiedział blondyn patrząc w twarz Tsunade która tylko kiwnęła głową na znak zgody jak by mówiła " Masz moje słowo". Naruto tylko zasapał głośno...- Danzo Shimura spiskuje z Akatsuki przeciwko Tobie i całej Wiosce Liścia.

Tsunade w tym momencie zrobiła się taka wściekła że gdyby mogła zabić wzrokiem to Uzumaki już dawno by nie żył...by odreagować przywaliła w stół przy którym siedzieli który momentalnie zmienił się w drzazgi...

- To nie wszystko, Akatsuki zamierza zdobywać kolejno zwoje... więc mamy czas się przygotować, lecz to oznacza też że wioska która padnie pierwsza ofiarą poszukiwań będzie Wioska Piasku...jeżeli ruszą otrzymam informacje od mojego informatora.
- Rozumiem, nie wiem skąd to wszystko wiesz ale jestem Ci wdzięczna...na razie nie będziemy podejmować żadnych środków żeby nie wzbudzać podejrzeń Danzo, tak jak mówiłeś. A teraz chodźmy do środka, muszę zapłacić za nowy stół...

Jakiś czas później Uzumaki Naruto wrócił na swoją sale, siedział teraz na parapecie przy otwartym oknie, patrzył na tętniące życiem ulice pełne ludzi... kupcy, kobiety robiące zakupy, dzieci grające i bawiące się w ninja...te dzieci które mają być przyszłością Konohy... następne pokolenie...Wiedział że musi je chronić za wszelką cenę jeżeli mają one być w przyszłości kolejnymi Hokage, przyszłymi sensei lub jeszcze kimś istotnym na tym świecie kimś kto równie dobrze będzie prowadził kolejne pokolenie, lecz... na razie sami muszą zostać poprowadzeni przez ten świat, oni są nieświadomi tego co się teraz dzieje, beztrosko cieszą się życiem.

- Naruto? Co Ty tam robisz?
- Hm? Ah to Ty Shikamaru, wybacz nie słyszałem jak pukałeś.- powiedział uśmiechając się lekko.
- Bo nie pukałem, przechodziłem akurat obok szpitala i zauważyłem Cię tu siedzącego więc pomyślałem że zajrzę. A wracając do mojego pytania, czemu tak siedzisz w tym oknie?
- Blondyn popatrzył na swojego leniwego przyjaciela i uśmiechnął się- Jak myślisz Shikamaru... jesteśmy dobrym przykładem dla tych dzieci które są kolejnym pokoleniem?
- Czarno włosy chłopak popatrzył z zadumą na swojego przyjaciela- Naruto, wiesz... Asuma jakiś czas temu zadał mi pytanie. Spytał mnie czy wiem kim jest król którego musimy chronić, z początku myślałem że jest nim Hokage, jednak myliłem się, królami naszej wioski są właśnie te dzieci, to ich musimy chronić, to one są przyszłością tej wioski, z pokolenia na pokolenie wola ognia jest przekazywana naszym uczniom a oni przekażą ją swoim uczniom, przekazujemy im nasze zadania których nie udało się nam wypełnić...

* Wspomnienie *
( Tu role będą podzielone pomiędzy Naruto a Jirayą więc przed tekstem wstawie ich imiona. Fragment zaczerpnięty z M&A by Masashi Kishimoto dop.Autora)

- Jiraya: Nawet ja widzę, że świat ninja przepełnia nienawiść.
- Naruto: Nienawiść?
- Jiraya: Chciał bym kiedyś wyplenić tę nienawiść, jednak nie bardzo wiem, jak to zrobić...Jednak głęboko wierzę, że nadejdzie dzień, w którym wszyscy ludzie się zrozumieją.
- Naruto: To bardzo skomplikowane.
- Jiraya: Jeśli nie znajdę odpowiedzi, dalsze poszukiwania powierzę Tobie.
- Naruto: Rozkaz! Nie mógł bym odrzucić prośby mojego mistrza.

* Koniec wspomnień *

- So ka, masz racje Shikamaru...Arigato przyjacielu.- Powiedział Uzumaki uśmiechając się do Shikamaru.
- Dobra Naruto ja muszę lecieć umówiłem się z Asumą że pogram z nim w shogi... to strasznie upierdliwe bo jeszcze nigdy ze mną nie wygrał. Tak czy inaczej muszę iść. Sayonara Naruto.

Naruto patrzył jeszcze przez okno, skierował teraz wzrok na twarze wszystkich Hokage które były wybite w skale lecz skupił się na jednej...

- To Twoja wioska Czwarty... - powiedział, po czym zszedł z parapetu i skierował się w stronę łóżka a następnie oddał się w objęcia Morfeusza.


Następnego dnia blondyna obudziły promienie słoneczne wpadające przez szpitalne okno które świeciły wprost na twarz naszego bohatera. Był to dzień wypisu ze szpitala, więc Uzumaki poderwał się od razu do góry i zaczął się ubierać, po chwili był już gotów do wyjścia czekał tylko na pielęgniarkę z potwierdzeniem wypisu. Jakiś czas później stał już przed wejściem do szpitala uniósł ręce do góry w geście przeciągnięcia się. Naruto postanowił się przejść do parku i pomyśleć w ciszy i spokoju, gdy już tam dotarł siadł na ławce przed jeziorem i rozpoczął rozmowę we swojej podświadomości z Lisim Lokatorem...

- Kyuu, jesteś tam?
- Tak, Co Cię do mnie sprowadza młody?
- Co myślisz o tej sprawie ze zwojami? To znaczy czy to prawda?
- Z tego co pamiętam to tak, pierwsza jinchuuriki zresztą jak i żaden człowiek nie może pomieścić takiej ilości chakry bijuu więc przy pieczętowaniu Bijuu w pierwszych Jinchuurikich postanowiono że część zapieczętują właśnie w tych zwojach, pieczęcie są strasznie skomplikowane, odpieczętowanie takiego zwoju może zająć nawet do 3 dni.
- Ale co Akatsuki chce zyskać poprzez zdobycie tych zwojów....
- Tego nie wiem, ale na pewno to nie będzie nic dobrego...

Nagle połączenie mentalne zostało zerwane. Okazało się że koło Uzumakiego przysiadła się blondwłosa Ino.

- Hm? Ah to Ty Ino. Coś się stało?
- Nie nic, po prostu zauważyłam Cię tu siedzącego więc postanowiłam że się przywitam, ale jeżeli przeszkadzam to mogę iść.
- Nie nie, zostań.- powiedział blondyn uśmiechając się, lecz blondyna zauważyła że to nie był szczery uśmiech.
- Naruto, czy coś się stało?- Zapytała widząc poważną minę blondyna.- Tylko proszę, nie mów mi że to nic, widzę to po twoim zachowaniu.
- Eh, aż tak to widać?- spytał Naruto na co tylko Ino skinęła głową.- Masz racje jest coś ale nie mogę o tym nikomu mówić...Nie to że Ci nie ufam ale nie chcę nikogo narażać na niebezpieczeństwo. Mogę tylko powiedzieć że chodzi o Akatsuki, nic więcej. Przykro mi.
- Rozumiem... mam nadzieje że wszystko dobrze się skończy.
- Nadzieja matką głupich.- mruknął pod nosem blondyn.
- Naruto...

Nagle obok Uzumakiego pojawił się czarny kruk...

- To ptak I....!- ugryzł się w język. Ptak miał to łapy przyczepiony list, Uzumaki wziął go i przeczytał.- Kuso...- zaklął siarczyście. - Wybacz Ino ale muszę natychmiast biec do Hokage! Dziękuje!...

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej czemu usunąłeś komentarz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałem Ci na shipku czemu to zrobiłem :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe znów jestem ostatnia xD A co do rozdziału to całkiem fajny , (Uwaga prawdopodobnie spoiler nie wiem nie ogladam anime xD ) pomysł ze zwojami trochę przypomina mi te sytuacje z chakra Kuramy w złotych braciach (chodzi mi o to że później można ją było wyciagnąć z tej urny w której zostali zapieczetowani :P ) Z niecierpliwością czekam na next i dzięki za powiadomienie o rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest nieźle, na serio ciekawe.

    sandskunoichi.blogspot.com
    szkola-ukryta-w-tokio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Gdy napiszesz miły komentarz motywujesz mnie do dalszego pisania.
Gdy padnie krytyka uczysz mnie czego mam nie robić by lepiej wychodziło. Zatem pisz co uważasz za słuszne.