piątek, 14 maja 2021

Powrót?

 Witam, 
Po tych 4 latach nieobecności zastanawiam się nad powrotem do pisania, jednak na wstępie mam dwa pytania:

1. Czy po takim czasie, ktoś tu jeszcze zagląda?
2. Czy chcielibyście kontynuacje tego opowiadania, czy może coś nowego? 

wtorek, 22 marca 2016

Pytanko :)

Witajcie!
Co Wy na to by zacząć jakieś nowe opowiadanko?
Oczywiście związane z Naruto tylko czasy współczesne? Szkoła i takie tam? Opowiadanko z pazurem a nie takie zwykłe "abc"? Tego bloga po takiej przerwie jakoś trudno mi kontynuować, wypadłem z rytmu chyba... Dajcie znać ;)

niedziela, 31 stycznia 2016

Zmiany! :)

Ohayo!

Ostatni chapter wstawiony 13 maja 2013 roku... Jak tak teraz patrzę to to był cholernie pechowy dzień bo jednak dwie "13" a ja jestem strasznie przesądny. Czy jesteście gotowi na powrót po tych 3 latach?! Jest koncepcja! Są Pomysły! Nie wiem jednak czy jesteście gotowi na taki obrót spraw w fabule... I czy ktoś jeszcze tutaj zagląda z nadzieją że jednak coś tu dodałem. Wiem że wiele blogów już się wypaliło, jeżeli zobaczę tutaj 10 komentarzy to podciągam rękawy i całą noc będę pisał nową notkę. (UWAGA! SPAM Z ANONÓW SIĘ NIE LICZY!)

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 18- Sprawdzian, Uczucia i Kłopoty



Nowy dzień w Konoha wybudzał ze snu powoli wszystkich mieszkańców, tak samo było z pewnym blondynem któremu promienie słońca bezkarnie tańczyły po twarzy. Natychmiast zarzucił kołdrę na twarz by tylko odeprzeć atak dziennej gwiazdy co było dobrym pomysłem, jednak po około dwudziestominutowych próbach ponownego zaśnięcia skarcił sam siebie za to że nie zasłonił rolet w oknach swojej sypialni.
Przeszedł do pozycji siedzącej po czym przeciągając się leniwie skierował swe kroki w stronę łazienki by zaczerpnąć odświeżenia. Zimne krople wody wywoływały u niego dreszcze, jednak jedyna rzecz która stawiała go natychmiastowo na nogi to właśnie tego typu prysznic.
Po skończonej kąpieli blondyn zaczął grzebać w swojej garderobie w celu znalezienia czegoś stosownego na dzisiejszą pogodę. Zdążył założyć pomarańczowe spodnie od dresu gdy po mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzwonka od drzwi. Pospiesznie podszedł do wejściowych drzwi gdzie został poinformowany przez jakiegoś Chūnina że około południa ma się stawić u Tsunade.
Stwierdzając śmiało że ma jeszcze kupę czasu skierował swe kroki z powrotem do sypialni by zarzucić coś na górną część swojego ciała. Po dokończeniu porannych czynności wyszedł z domu i uprzednio kluczując drzwi skierował swe kroki w stronę Ichiraku Ramen.
Po dotarciu do swojej ulubionej knajpki gdzie z radością został przywitany przez właściciela, zjadł trzy porcje i dziękując za posiłek udał się powolnym krokiem do siedziby Tsunade. Wiedząc że ma jeszcze sporo czasu nie spieszył się, zamiast tego rozkoszował się pogodą oraz widokiem tętniącej życiem wioski.
- Naruto!- usłyszał jak ktoś woła jego imię- Hey Naruto!- odwrócił się okazało się że tą osobą była zielonowłosa przyjaciółka
- Oh, to Ty Akane- uśmiechnął się do niej szeroko- Wybierasz się na spacer?- spytał
- Nie do końca- odpowiedziała, jednak napotykając pytające spojrzenie blondyna kontynuowała- Hokage-sama wzywa mnie do siebie- wyjaśniła a w błękitnych oczach Uzumakiego napotkała radosne iskierki
- Skoro Ciebie też to oznacza że szykuje się jakaś misja!- krzyknął uradowany a Kochiya odpowiadając krótkim „No!” uśmiechnęła się, znała już zapał swojego przyjaciela co do misji więc nie była zdziwiona widząc jego reakcję.
Nim się spostrzegli byli już przed budynkiem administracyjnym, kierując swe kroki po schodach dotarli do drzwi za którymi znajdował się gabinet ich przełożonej. Była mieszkanka Wioski Kwiatu zapukała do drzwi, gdy tylko usłyszeli zaproszenie do środka blondyn otworzył drzwi i przepuszczając Akane wszedł do środka.
Zdziwiło ich to że nikogo innego z drużyny do której należeli. W gabinecie znajdowała się ich dwójka oraz Shizune wraz z Tsunade. Senju widząc stojącą przed nią dwójkę rozsiadła się wygodnie w swoim fotelu, najpierw zwróciła się do blondyna.
- Naruto, jak zapewne wiesz, podczas tego gdy Ty odbywałeś trening wraz z Jiraiyą Twoi znajomi awansowali do rangi Chūnina, ponad to Shikamaru  Nara oraz Neji Hyūga są już Jōninami- blondyn zaraz sposępniał słysząc słowa przywódczyni ale nie przerywał jej- Nie chciałam na Ciebie naciskać, jednak te stare pierniki… zresztą nie ważne, po prostu musisz im pokazać na co Cię stać.- Widząc w jakie podniecenie narasta w Uzumakim uniosła kącik ust do góry.
- Akane, Ty również jesteś jeszcze geninem- Wnuczka Pierwszego zwróciła się do zielonowłosej
- Naruto! Akane! Daje wam tydzień do przygotowania się do testu który zdecyduje o waszych rangach oraz o waszej przyszłości jako shinobi Wioski Ukrytej w Liściu!
- Hai!

Blondwłosy niemalże od razu wziął się za trening, gdy tylko Tsunade poinformowała jego oraz Akane o indywidualnym teście, nie zamierzał tracić choćby godziny. Gdy tylko wyszedł z budynku administracyjnego biegiem ruszył do swojego mieszkania by zabrać najpotrzebniejsze do treningu rzeczy.
Teraz już od około dwóch godzin można było usłyszeć huki od wykonywania różnych technik. Gdyby nie to że te hałasy dochodziły z terenów na których znajdują się pola treningowe to wśród cywilów zaczął by narastać niepokój.
Naruto siedział właśnie w skupieniu pod jednym z drzew, jego oczy były zamknięte ale to nie oznacza że spał. Nagle z prawej strony niebieskookiego nabiegła jego klon który dzierżył w dłoni kunai, był już blisko swojego celu gdy oryginał łapiąc go w nadgarstku wstał i zakręcając nim 180 stopni rzucił swoją repliką w pobliskie drzewo. Jednak to nie było wszystko już po chwili pod blondynem z ziemi wyszła ręka kolejnej repliki  która chciała złapać go w kostce, Uzumaki dosłownie w ostatniej chwili wyskoczył do góry…
- Katon: Gōkakyū no Jutsu- W szczelinę którą utworzył klon Naruto posłał kule ognia tym samym unicestwiając kolejną z kopi, będąc jeszcze w powietrzu odparł nadlatujące z drzewa na przeciwko shurikeny…
- Fūton: Daitoppa- silny poryw wiatru poleciał stronę drzewa z której nadleciał atak a po chwili dało usłyszeć się charakterystyczny efekt znikania klonów.
Zdążył gładko wylądować na ziemi a tuż przed nim wybiegła kolejna z kopi.
- No chodź!- krzyknął posiadacz lisa
Rozpoczęła się walka na taijutsu mimo że była to kolejna replika Naruto wcale nie miał tak łatwo, jednak po paru minutach zmagań syn Kushiny dostrzegł lukę u swojego sobowtóra. Wyprowadzając silne kopnięcie w podbródek posłał ostatniego klona w powietrze. Słysząc charakterystyczne „puf” Uzumaki opadł gładko na ziemię, wtem za pobliskiego drzewa rozległo się klaskanie.
- Zastanawiałem się kiedy się pokażesz… Jiraiya-sensei- powiedział wstając gdy ten do niego podszedł- Co Cię do mnie sprowadza?-spytał
- Jak to co?! Oglądam rezultaty treningu pod moim okiem!- krzyknął zadowolony od ucha do ucha
- Polemizowałbym- wycedził przez zęby blondyn na co pustelnik się naburmuszył
- Słyszałem że Tsunade chce Ci zrobić jakiś sprawdzian- uczeń Hiruzena zmienił temat
- Hai- przytaknął niebieskooki-… ponoć starszyzna wpłynęła na tę decyzje
- I widzę że się nie obijasz! Znacznie polepszyłeś synchronizacje z klonami- pochwalił swojego ucznia- Przejdźmy się, musimy o czymś porozmawiać.
Jiraiya wraz z swym chrześniakiem powolnym krokiem przemierzali Konohe rozmawiając na temat tego co może wymyśleć Tsunade by sprawdzić umiejętności. Docierając do gorących źródeł, będąc już w wodzie rozmowa przeszła na bardziej poważny temat.
- Udało Ci się dowiedzieć czegoś nowego Jirayia-sensei?- spytał przerywając tym samym ciszę
- Istotnie, ale nie są to najlepsze informacje- westchnął- Chodzi o moc jaką dysponuje lider Brzasku… to Rinnengan.
- Taką samą mocą dysponował Rikudō Sennin- wymamrotał pod nosem blondyn zadziwiając tym samym swojego Mistrza- Nie będzie łatwo…- dodał
- Masz racje, miejmy nadzieję że nie będziemy musieli stawiać mu czoła, przynajmniej nie w najbliższym czasie.
- Hai

Po wyjściu z łaźni nie chcą wracać jeszcze do domu, Uzumaki skierował swe kroki w stronę Konoszańskiego parku. Przysiadając na jednej z ławek pogrążył się w własnych, zaczął myśleć o tym co powiedział mu jego sensei, o mocy jaką posiada…
- Ile jeszcze kłód życie rzuci pod nogi byśmy mogli żyć w pokoju- powiedział wypuszczając leniwie powietrze
- Zbyt wiele – odpowiedział mu basowy głos dochodzący z wnętrza- Boisz się?
- A czy to nie oczywiste? Akatsuki któremu przewodzi gość z mocami samego Mędrca Sześciu Ścieżek, Sasuke którego bezgranicznie pochłonęła zemsta… mam wymieniać dalej? Do tego od dawna nie mam żadnych wieści od Itachiego nie znamy aktualnych posunięć Brzasku jak i Sasuke. Tak naprawdę nie wiemy co się stanie następnego dnia, nie wiemy czy w ogóle dożyjemy następnego dnia.- blondyn zakończył swój monolog.

Kyuubi nic nie mówił, z dnia na dzień jego sakryfikant zaskakiwał go coraz bardziej, wiedział również że ma racje, nie wiadomo co przyniesie jutro.

Czas mijał nieubłagalnie szybko, dzień za dniem, noc po nocy. Każdego dnia blondwłosy budził się wczesnym rankiem by tylko po zjedzeniu śniadania ruszyć na pole treningowe tylko po to by wrócić późnym wieczorem wrócić obolałym i zmęczonym do domu. Parę razy udało mu się podpatrzyć trening Akane która również dawała z siebie wszystko, parę razy udało zielonowłosej nawet zaskoczyć Uzumakiego posyłając w kierunku jego kryjówki jakąś nie szkodliwą technikę. Jak się okazało Kochiya dzięki Kakashiemu odkryła swą naturę którą była woda.
Niebieskookiego zastanawiało jednak coś innego, od niecałego tygodnia nie widział ani razu swojej kompanki z drużyny, Sakury. Chodził nawet parę razy do Tsunade, jednak ta stanowczo zaprzeczała jak chłopak pytał ją czy jest na jakieś misji, zawsze został zbywany tym że ma dużo obowiązków w szpitalu. No ale przecież ile można?
Z postanowieniem zajęcia się tym nieco później ruszył na codzienny trening.
***
Siedziała na łóżku trzymając w ręku zdjęcie swojego Teamu, od przeszło tygodnia miała istny mętlik w głowie, gdy usłyszała rozmowę młodego Nary z jej przyjacielem zatkało ją. Do tej pory widziała w nim jedynie przyjaciela, myślała że On czuje dokładnie to samo. Jednak jego uczucie było o wiele silniejsze, dopiero teraz spostrzegła ile dla niej zrobił, te wszystkie chwile kiedy płakała wtedy mogła znaleźć u niego pocieszenie i nawet nie musiała o to prosić… przychodził sam do tego złożyła na jego barkach taki ciężar, przez głupią obietnice o mały włos nie stracił życia. A Ona? Ona go cały czas odtrącała i to przez kogo? Przez Sasuke? Powinna użyć go jako pretekstu? Nie, to była tylko i wyłącznie jej głupota… ale wtedy było inaczej. Wtedy to co czuła do Uchihy to było dziecinne zauroczenie a Naruto… nie patrzyła na niego z innej perspektywy niż przyjaźń.
- Sakura? Kochanie jesteś tam?- przez drzwi do różowowłosej doszedł stłumiony głos jej rodzicielki a drzwi się powoli uchyliły. W drzwiach stanęła kobieta o krótkich blond włosach oraz zielonych oczach, od razu spostrzegła smutny wraz twarzy na twarzy swojej córki.
- Sakura Kochanie, co Ci się stało?- spytała z wyraźną troską w głosie
- N… Nic takiego mamo.- skłamała
- Własnej Matki nie oszukasz.- kobieta jednak nie dawała za wygraną i już po chwili siedziała przy córce, wtedy spostrzegła zdjęcie jej drużyny- Chodzi o tego czarnowłosego chłopaka? Nadal przeżywasz jego odejście?- spytała ponownie lecz jej córka milczała- Skarbie, to była jego decyzja, powinnaś o nim…- nie dokończyła
- On już dawno mnie nie interesuje mamo- wyszeptała ledwo dosłyszalnie jednak na tyle by jej rozmówczyni usłyszała – Chodzi o Naruto, zawsze każdy traktował go jak powietrze, omijano go szerokim łukiem a dzieciaki nie chciały się z nim bawić bo rodzice im zabraniali- córka zaczęła otwierać się przed matką a po jej policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy- Zresztą ja nie byłam lepsza… zawsze go biłam i wyzywałam, gdy chciał mnie gdzieś zaprosić to go wyśmiewałam. A…a On…- jej głos łamał się coraz bardziej-… On po prostu mi pomagał… pocieszał mnie gdy zostałam skrzywdzona przez Sasuke. Do tego obciążyłam go tą obietnicą…- przerwała na chwilę co wykorzystała starsza z kobiet
- Jaką obietnica Córciu?- spytała wyraźnie zaciekawiona
Medyczka przez chwile wahała się czy aby na pewno powiedzieć o tym swojej mamie, jednak gdy poczuła jak ciężar  powoli z niej schodzi z powodu wcześniej wypowiedzianych słów, postanowiła że nic nie będzie ukrywała.
- Mamo, jak byłam mała… za czasów Akademii, wtedy jak każda dziewczyna podkochiwałam się w Sasuke…- zaczęła niepewnie jednak czując matczyny uścisk dodający odwagi kontynuowała- Gdy tylko On uciekł z wioski, poprosiłam Naruto by sprowadził go dla mnie z powrotem. On… On mi obiecał że to zrobi, powiedział że to obietnica jego życia i do dziś dnia… do dziś dnia usiłuje to zrobić. Nawet na ostatniej misji o mały włos nie przypłacił życiem przez głupią obietnicę… a to wszystko moja wina!- Uczennica Tsunade rozpłakała się na dobre chowając twarz w ramieniu matki, w tym samym czasie w progu do pokoju młodej Haruno pojawił się ojciec zielonookiej, jednak żona natychmiast wyprosiła go gestem ręki z pokoju, oboje z rodziców znało kruchy charakter córki jednak Pan Haruno wiedział że jego żona lepiej zajmie się w tej chwili stanem córki.
- Już, spokojnie Sakura- starała się uspokoić córkę – Wiesz z tego co mi opowiadasz, to Naruto jest ciekawym typem człowieka- uśmiechnęła się widząc spojrzenie córki- Robi wszystko i nie chce niczego w zamian, sądzę że nietrudno się domyślić dlaczego tak jest i Ty też to wiesz, prawda? On chce jedynie Twojego szczęścia, a w dzisiejszych czasach tacy ludzie jak Naruto to rzadkość. – wstała
- Myślę że powinnaś z nim porozmawiać- dodała na odchodne zostawiając dziewczynę by sobie wszystko przemyślała.
***
Dzień w którym miał odbyć się indywidualny egzamin mający na celu sprawdzenie umiejętności Akane i Naruto w końcu nadszedł. Blondwłosy nie mógł się wręcz doczekać tego dnia. Gdy tylko po pomieszczeniu rozległ się dźwięk budzika stojącego na szafce przy łóżku, Naruto energicznie zerwał się na równe nogi i wyłączając budzik który na cyferblacie wskazywał szóstą nad ranem ruszył w stronę łazienki w celu odświeżenia się.
Po zimnym i pobudzającym prysznicu odział się w swój codzienny strój bojowy którym był po prostu jego ulubiony dres który kupił mu Jiraiya podczas treningu. Przed wyjściem z domu zahaczył jeszcze o kuchnie gdzie zjadł ramen na szybko. Gdy tylko wyszedł, szybko wskoczył na budynek po czym dachami w biegu ruszył w kierunku siedziby przełożonej.
Po dotarciu do budynku administracyjnego oraz pokonaniu przeszkody jaką stanowiły  schody stał przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu Tsunade, gdy zapukawszy usłyszał komendę pozwalającą na wejście. W środku zastał już swoją zielonowłosą przyjaciółkę z którą przywitał się posyłając serdeczny uśmiech.
- Dobrze, skoro już jesteś Naruto to możemy zacząć- zwróciła na siebie uwagę Hokage- Bez owijania w bawełnę, udacie się do Shi no Mori* gdzie w wierzy będą czekały na was dwie osoby, waszym zadaniem będzie je odeskortować z powrotem do wyjścia. Jednak nie będzie to takie łatwe jak się wydaje, po drodze nie wliczając licznych pułapek jak i zwierząt które tam się znajdują napotkacie też przeciwników którzy są shinobi z naszej Wioski, będą to tak zwani blokerzy którzy mają na celu spowolnić was bądź też nie dopuścić do tego byście dotarli do wieży by odbić zakładników.- Medyczka przerwała na chwilę a w tym samym momencie kruczowłosa asystentka wręczyła dwójce młodych ninja mapy- Mapy wskazują miejsca w których możecie się schronić i odpocząć, wyruszycie w godzinnym odstępie czasowym. Na wykonanie zadania macie równe pięć dni od wejścia do lasu. Macie godzinę na przygotowanie się, to wszystko co powinniście wiedzieć. Ruszajcie!
- Hai!- krzyknęli oboje po czym ulotnili się z gabinetu wnuczki pierwszego.
Po przygotowaniu się oboje byli już pod jedną z bram prowadzącą do Lasu Śmierci, Naruto dobrze znał to miejsce, wszystkie wspomnienia nagle wróciły. To tu odbył się jeden z trzech etapów do egzaminu na Chūnin’a, znał samo miejsce jak i istoty które w nim żyją bardzo dobrze, chociaż przez te lata wszystko mogło się zmienić.
Jako pierwsza wyruszyła Akane, blondyn widział w jej oczach lekki niepokój, nie dziwił się w końcu wchodziła tam po raz pierwszy, jednak zapewnił dziewczynę że na pewno da sobie radę.
- Naruto!- blondwłosy już miał przechodzić przez bramę gdy nagle usłyszał jak ktoś woła jego imię - Czekaj Naruto!- odwrócił się w stronę z której dobiegał krzyk
- Sakura-chan?- nie mylił się w jego stronę biegła właśnie różowowłosa, trochę go to zdziwiło bo nie widział jej przez dłuższy czas a tu nagle zjawia się w najmniej oczekiwanym momencie- Stało się coś?- spytał gdy ta już przed nim stała
Dziewczyna nie wiedziała z początku jak ma zacząć
- Naruto ja… ja…- zaczęła dość niepewnie
- Tak?- spytał cieplejszym głosem dodając jej tym samym pewności
- Ja chciałam Cię przeprosić i podziękować za wszystko. Wtedy na misji, wiem że chciałeś dobrze, uświadomiłam sobie też że to co powiedziałeś jest prawdą, byłam głu…- Uzumaki nie mogąc słuchać jak dziewczyna którą kocha ponad wszystko obraża samą siebie, zrobił coś na co wcześniej nigdy by się nie odważył oraz czego ta nigdy by się nie spodziewała, mianowicie kładąc prawą dłoń na jej policzku uśmiechną się po czym wargami delikatnie musnął jej czoło. Dziewczyna stała w osłupieniu, kiedyś zapewne posłała by swojego przyjaciela do szpitala, jednak teraz została wręcz sparaliżowana, nie przez strach lecz przez ciepło które przeszło przez całe jej ciało. Z szoku jaki ją ogarną wyrwał ją Naruto.
- Przy okazji, zawsze chciałem Ci to powiedzieć ale… w dłuższych włosach jesteś jeszcze ładniejsza- to prawda, dopiero teraz zwróciła na to uwagę, jej włosy stały się dłuższe niż były, ciepło stało się jeszcze silniejsze a w brzuchu czuła jakby stado motyli właśnie poderwało się z łąki pełnej kwiatów. Nim zdążyła coś powiedzieć niebieskooki odwrócił się już do niej plecami i unosząc rękę w geście pożegnania ruszył w stronę wejścia.
***
Konohagakure, gdzieś w podziemiu widzimy mężczyznę o krótkich czarnych włosach, głowę oraz prawe oko pokrywał bandaż, mężczyzna posiadał również na brodzie bliznę w kształcie „x” ubrany w białą koszule, przez prawą stronę ciała przebiegał czarny płaszcz który podtrzymywał również jego prawe ramie. Natomiast w lewej ręce trzymał laskę na której się podpierał. Swym zimnym wzrokiem spoglądał na pięciu wojowników którzy kłaniali mu się nisko, każdy z nich miał maskę na twarzy.
- Jakie są Twoje rozkazy Danzō-sama?- spytał jeden z wojowników podlegających mężczyźnie przenosząc na niego wzrok
- Ślimacza Księżniczka jak zwykle nie potrafi utrzymać broni ostatecznej w jednym miejscu i wykorzystać jej odpowiednio, nie mogę pozwolić na to by ten smarkacz biegał tak beztrosko po całym świecie.- warknął chłodno- To wszystko przez głupie ideologie Trzeciego pozwala mu się na wszystko czego zachce, ale to się skończy. Kyuubi powinien siedzieć w zamknięciu i czekać na odpowiedni moment i tak też się stanie. – zaśmiał się wrednie uczeń Tobiramy- Gówniarz jest teraz w Shi no Mori, Tsunade poddaje go jakiemuś testowi, chce go zrobić Chūnin’em… kpina. Ten las to idealna okazja, porwiecie go i zamkniecie w jednej z kryjówek która została nam po Orochimaru  a Konoha pomyśli po prostu że został zżarty przez jedną z bestii które tam żyją, po paru latach wypuścimy go z klatki, wtedy już na pewno nie będzie sobą i będzie chciał zniszczyć Konohe. On zabije Tsunade a ja go powstrzymam i jako bohater zostanę Rokudaime Hokage!- krzyknął a jego śmiech rozniósł się echem po ścianach korzenia.
Wojownicy skłonili się nisko a po chwili zniknęli w kłębach dymy
- Już niedługo Konoha stanie się postrachem dla innych wiosek…
_______________________________
To już koniec 18 rozdziału, trochę mi zajęło jego napisanie ale się udało. Czuję że trochę lałem wodę ale zostawiam ocenę w waszych rękach. Co sądzicie o takim przebiegu wydarzeń?
Jeżeli przeczytaliście pozostawcie po sobie ślad, z góry dziękuje.
Zapraszam też na całkiem ciekawy blog w którym Hakate Kakashi zostaje ojcem Naruto a Kyuubi to kobieta. Chcecie wiedzieć więcej? 
Zapraszam:

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 17- Wątpliwości



I tak oto powstał rozdział siedemnasty, jestem niezmiernie zaskoczony ilością komentarzy pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję że ten spodoba wam się tak samo. Chciałbym też obwieścić że specjalnie na rzecz bloga powstał fanpage Naruto Reunion, więc jeżeli naprawdę podoba wam się moje opowiadanie zapraszam do lajkowania, dzięki temu zdecydowanie łatwiej będzie mi was powiadamiać o nowych notkach.

Rozdział z dedykacją dla Soli-chan, która zapewne zaraz dogrzebie się braku przecinków i kropek lub też złych zwrotów/wyrażeń. Tak "żono"! Dedykacja dla Ciebie!

Zapraszam

***

Blondwłosy siedział przy kuchennym stole, popijając zieloną herbatę wpatrywał się w spływające po szybie okna krople deszczu które niestety nie napawały optymizmem. To prawda, od samego rana gdy tylko Uzumaki obudził się, deszcz lał nie ubłagalnie. Miał jednak szczęście że po ostatniej misji, Tsunade dała całej drużynie trochę wolnego i nie musiał obawiać się jakiegoś pilnego wezwania przez swoją przełożoną.
- Zamierzasz przesiedzieć tak cały dzień?- basowy głos rozniósł się po wnętrzu chłopaka
- Widzisz tę pogodę za oknem?- spytał- Nie wiesz jak to jest przemoknąć do suchej nitki.- wypalił podpierając głowę o rękę
Lis wiedząc że niebieskooki ma racje nie odezwał się już ani słowem, nie wiedział jak to jest, nigdy nie doświadczył tego zjawiska.
- Jednak masz rację, nie możemy zmarnować wolnego czasu.- powiedział dopijając ostatni łyk zielonego naparu i odstawiając naczynie do zlewu.
- Zatem co planujesz?- spytał wyraźnie zaciekawiony dziewięcioogoniasty
- Wiesz, myślałem żeby potrenować naszą nową umiejętność. Co Ty na to?- spytał a w jego głosie dało się wyczuć nutkę ekscytacji
- W sumie czemu nie… - odpowiedział, a czując zapał swojego przyjaciela uniósł nieznacznie kącik ukazując tym samym swój biały kieł
Tak też uczynił, założył jeszcze tylko na siebie płaszcz przeciwdeszczowy i zaciągając kaptur na głowę przekroczył drzwi mieszkania.

***
W ten paskudny dzień nie tylko niebieskooki przechadzał się ścieżkami wioski, w innej jej części pewna dziewczyna o zielonych oczach oraz różowych włosach, właśnie wracała od swojej przełożonej. Choć także miała wolne, to po za misjami miała również inne obowiązki, na przykład pomoc w szpitalu czy też odebranie raportów. Ubrana w czerwony płacz przeciwdeszczowy oraz z parasolką w ręku, powolnymi krokami przemierzała ulicę Konohy, nie spieszyło się jej, lubiła spacerować w deszczu, dźwięk kropel rozbijających się kropel deszczu uspokajał ją. Jako że miała zbyt blisko do domu od budynku administracji, postanowiła wybrać okrężną drogę lub właściwie, wybrać się na spacer.
Przechadzając się jedną z leśnych ścieżek skalała od kałuży do kałuży, przypomniała sobie dzieciństwo  gdzie wracając z rodzicami robiła dokładnie to samo. Spojrzała na lewo słysząc czyjś krzyk, przechodząc pomiędzy drzewami w stronę niewielkiej polany spostrzegła męską sylwetkę, po blond mokrej od deszczu czuprynie, rozpoznała kim jest ta osoba. Oparła się o jedno z drzew i trzymając parasolkę w ręku  postanowiła poobserwować trening Uzumakiego.
***
Pomimo nadal nieustępującej ulewy błękitnooki stał na środku niewielkiej polany, odgarnął mokrą grzywkę która przez deszcz opadała mu na czoło. Przez ten cały czas próbował znaleźć jakąkolwiek różnicę pomiędzy rasengan’em którego tworzył będąc sobą, a tym będąc w trybie Fūin Shiki. Jednak jak by się do tego przykładał i tak nie poczuł żadnej różnicy pomiędzy dwoma trybami.
- Spróbujmy jeszcze raz!- krzykną a w chwili gdy uderzał wielki głaz dało usłyszeć się nazwę techniki. Gdy tylko warstwa kurzy która wzniosła się opadła, przed rozwalonym kamieniem stał blondyn trzymający się  za rękę.
- Cholera… jestem do niczego…- wydyszał
- Młody, a może dodajmy do rasengana moją chakrę- zaproponował Kyuubi
- Dobry pomysł, tylko jak ja mam to zrobić?
- Wiesz, akurat używając drugiego poziomu pieczęci nie powinno być to dla Ciebie problemem. Wystarczy że w chwili w której skumulujesz w dłoni wystarczająco dużo energii, skup w niej trochę mojej chakry, pamiętaj że będąc w Fūin Shiki nie jesteś narażony na stratę kontroli nad moją mocą. Jednak to nie znaczy byś przesadził z dawką, nie wiemy co się stanie, a nie chcesz chyba stracić ręki.- wydedukował lis
- Rozumiem, to w takim razie do roboty- już po chwili w jego ręku pojawiła się autorska technika czwartego Hokage, Uzumaki skupił się by dodać trochę chakry lisiego przyjaciela.- Jeszcze… jeszcze troszkę… ociupinkę...- mówił jakby sam do siebie dodając kolejne pokłady energii swojego Bijuu- To jest to!- wyraźnie zadowolony spoglądał na swoje dzieło. Rasengan bowiem zmienił kolor z błękitnego na czarny i na dodatek spowijał go ognisty pierścień.
- Na co czekasz! Sprawdź co to potrafi!- skarcił swojego Jinchūrikiego Kurama

Syn Minato upatrzył sobie cel którym było wielkie drzewo, po czym rozbiegł się i wyskakując do góry uderzył w nie z impetem. Sprawy potoczyły się następująco, po uderzeniu wytworzył się płonący wir ognia który zamienił swój cel w popiół, a w okolicy 3 metrów nie było żadnych oznak padającego deszczu, cała gleba w niektórych miejscach wypalona była tak sucha, jakby od co najmniej miesiąca nie zaznała chodź krzty wody! A fala ciepła dotarła do zielonookiej, wyrwała jej parasolkę z ręki. Gdy w miejscu uderzenia tumany kurzu opadły, Sakura spostrzegła jak jej przyjaciel leży kawałek od miejsca eksplozji, na mokrej ziemi i z rozłożonymi rękoma pozwalał kroplą spadającym z nieba roztrzaskiwać się o jego twarz.
Słysząc jak ktoś zmierza w jego stronę, uśmiechną się lekko. Bardzo dobrze wiedział kim jest ów osoba.
- I jak Ci się podobało przedstawienie?- spytał gdy zielonooka nachyliła się nad nim.
- Baka… nie mogłeś sobie odpuścić chociaż dziś?- spytała podirytowana Haruno. Niebieskooki wzruszył tylko ramionami.
- „No tak, w końcu to Naruto…”  - westchnęła, a  uśmiech mimowolnie wpłynął na jej usta
Po wyleczeniu wszystkich zadrapań Uzumakiego chciała wstać, jednak niespodziewanie poślizgnęła się na mokrej trawie lądując prosto na swoim przyjacielu. Ich spojrzenia spotkały się, Sakura nie mogła oderwać wzroku od jego wręcz lazurowych tęczówek, wpatrując się w oczy chłopaka, mogła wyczytać w nich szczęście. Jej policzki oblał rumieniec widząc jaka odległość dzieli ich twarze. Podobnie miał Naruto który czuł na sobie przyspieszony oddech Uczennicy Tsunade.
Medyczka zareagowała  dopiero po jakimś czasie, odrywając się od kolegi z drużyny. Odwracając wzrok w innym kierunku starała się ukryć zarumienioną twarz.
***
Po dość udanym treningu blondwłosy postanowił wrócić do domu uprzednio po drodze odprowadzając Sakurę. Gdy tylko przekroczył próg drzwi swojego mieszkania, od razu postanowił udać się pod prysznic by doprowadzić się do jako takiego stanu. Gdy po skończonej kąpieli wyszedł łazienki, spojrzał w stronę okna i z zadowoleniem stwierdził że deszcz zaprzestał uprzykrzania ludziom życia. Podchodząc do szafki wygrzebał pomarańczowe spodnie od dresu które zaraz na siebie wsunął, niespodziewanie usłyszał jak ktoś dobija się do jego drzwi dzwoniąc dzwonkiem, zbiegł szybko na dół by zobaczyć kto to taki, okazało się że w drzwiach stała…
- Sakura-chan?- chłopak był wyraźnie zdziwiony na widok różowowłosej- Czy coś się stało?- spytał widząc jak ta się w niego wpatruje jednak nic się nie odzywa
Dopiero gdy poraz któryś Uzumaki wypowiedział imię dziewczyny, ta wybudziła się z letargu . Zaprosił ją do gestem ręki do środka, po czym poprosił by usiadła a On pójdzie się ubrać. Przystając na jego prośbę usiadła na kanapie w salonie rozmyślając nad reakcją na widok półnagiego Naruto, musiała jednak szybko się uspokoić widząc jak właściciel mieszkania schodzi po schodach na dół.
- Sakura-chan, wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona, jest Ci gorąco?- spytał zaniepokojony kucając przed młodą medyczką
- Eeto… a tak, nic mi nie jest- odpowiedziała zmieszana, wymachując przy tym śmiesznie rękoma. Niebieskookiemu wydało się to dość dziwne, jednak pozostawił to bez komentarza.
- W takim razie, co Cię do mnie sprowadza?- spytał przysiadając się obok dziewczyny
- Ach… prawie bym zapomniała, wracając z zakupów spotkałam po drodze Ino, która poinformowała mnie że spotykamy się dziś o dwudziestej w barbecue i poprosiła mnie bym Cię o tym powiadomiła. Co Ty na to?
- W sumie… - udał zastanowienie-… dawno się nie widzieliśmy więc chętnie- uśmiechną się w stronę Sakury a ta odpowiedziała mu tym samym.
Odprowadzając zielonooką do drzwi spojrzał na zegarek, śmiało stwierdził że ma jeszcze dwie godziny. Nie chcąc marnować wolnego czasu postanowił trochę posprzątać gdyż jego mieszkanie pozostawiało wiele do życzenia a nie chciał gościć Sakury w takich warunkach następnym razem w takich warunkach. Po skończonych porządkach odraz odświeżeniu się widząc że zbliża się umówiona godzina zarzucił na czarną koszulkę ze znakiem wiru na piersi, pomarańczowo czarną bluzę zostawiając rozpięty suwak, po czym wyszedł z domu kierując swe kroki w stronę knajpki.

Gdy tylko odtworzył drzwi jadalni w której zbierali się jego wszyscy przyjaciele, usłyszał głośne rozmowy oraz śmiechy swoich znajomych. Podszedł do stolika witając się ze wszystkimi, zajmując wolne miejsce między Shikamaru a Kibą spostrzegł że są tu wszyscy prócz drużyny Gai’, sprawa szybko została wyjaśniona przez młodego Narę który poinformował Naruto że są na misji.
Gdy tylko jedzenie pojawiło się na stole, wszyscy zabrali się za konsumpcje potraw, Uzumaki spostrzegł że Akane dość dobrze dogaduje się z żeńską częścią  jego znajomych, co bardzo go cieszyło. Z uśmiechem przyglądał się plotkującym przyjaciółką, które co chwilę się z czegoś podśmiewały, jednak te poczuły na sobie jego wzrok i wszystkie na niego, zmieszany niebieskooki nie wiedząc co zrobić natychmiast zabrał się za pałaszowanie swojego dania na co te znów wybuchły gromkim śmiechem.
- A więc widziałeś się z Sasuke… Naruto?- spytał Syn Shikaku a wszystkie spojrzenia spoczęły na Uzumakim
- Nie do końca…- westchną masując przy tym brwi, czując na sobie pytające spojrzenia przyjaciół zaczął wyjaśniać- … było to jakieś jutsu którego nazwy nie znam, gdy pokonałem „Sasuke”- za gestykulował palcami cudzysłów wymawiając imię Uchihy- okazało się że był to jakiś inny człowiek który był w niego przemieniony, używał tych samych technik, był tak samo silny, potrafił nawet złapać w genjutsu… - oparł głowę o oparcie siedzenia przeczesując swoją blond czuprynę ręką-… nie chcę nawet myśleć jaki silny się stał, skoro dysponuje takimi jutsu.
Wszyscy zamilkli, każdy widział markotny wyraz twarzy Uzumakiego, każdy wiedział jak wiele dla ich przyjaciela znaczy sprowadzenie Uchihy do Wioski, mieli wątpliwości by ten chciał dobrowolnie jednak nie chcieli dokładać mu dodatkowych zmartwień. Smętną atmosferę przerwał Chōji który wymachując pałeczkami o mały włos nie wydziobał oka siedzącemu obok Kibie. Reszta czasu zeszła całemu towarzystwu na rozmowach na przeróżne tematy, nikt na szczęście Naruto nie spostrzegł jego sztucznego uśmiechu, prawie nikt... Gdy tylko spostrzegli późną godzinę na zegarze wiszącym  na ścianie knajpy, postanowili  się rozejść tłumacząc, że na nich już czas. Gdy każdy rozszedł się w swoim kierunku.
                                                                                                 ***              
Kolejny dzień był zupełnym przeciwieństwem poprzedniego, od samego rana przez okna wpadały promienie słońca oraz dało się usłyszeć donośny śpiew ptaków, tak właśnie przedstawiała się wiosna która nadeszła wielkimi krokami. Po nieprzespanej nocy, Uzumaki siedząc w salonie popijał kolejny kubek kawy, jednak nawet już i gorący napój nie usuwał zmęczenia widocznego na twarzy chłopaka, po zimnym oraz orzeźwiającym prysznicu który skutecznie podziałał na jego zmysły jak i resztę ciała, ubrał się po czym ruszył w kierunku który tylko On znał. Po około piętnastu minutach spaceru doszedł do rezydencji klanu Nara, gdy tylko stanął pod drzwiami, zapukał lekko, nie słysząc żadnego odzewu ani kroków dochodzących z wnętrza domu, odwrócił się na pięcie z zamiarem powrotu do domu. W sumie nie dziwił się, była jeszcze dość wczesna godzina więc nie miał o to do nikogo żalu. Gdy był już na schodach, drzwi domu otworzyły się, w progu stała brązowowłosa kobieta ubrana w fartuch kuchenny.
- Ohayou Yoshino-san, przepraszam że tak wcześnie…- przywitał się grzecznie z matką przyjaciela, przepraszając za najście-… ale czy zastałem Shikamaru?- spytał
- Witaj Naruto..- zawtórowała mu kobieta uśmiechając się do niego, bardzo go to zdziwiło ponieważ nie pamiętał by ktoś z dorosłych, prócz jego sensei, babci Tsunade oraz właściciela jego ulubionej knajpki tak reagowali na jego widok-… tak, zaraz go poproszę… może wejdziesz?
- Nie, dziękuje, poczekam tutaj.
Kobieta nadal się uśmiechając, zagłębiła się z powrotem do środka a po chwili dało się usłyszeć głośny krzyk rodzicielki młodego Nary  która wołała jego imię, zaśmiał się pod nosem, pamiętał jak ten opowiadał nieraz że jego matka jest brutalna, jednak pomimo to i tak mu zazdrościł.
- Naruto, co Ty…- w drzwiach pojawił się Shikamaru który był jeszcze wyraźnie zaspany. Widząc jednak twarz blondwłosego przyjaciela, przeprosił go na moment i po chwili był gotów do wyjścia- przejdźmy się…- dodał
Cała droga minęła im w milczeniu, niebieskooki wpatrzony w swoje buty kopał kamienie które leżały na drodze, natomiast szatyn cały czas próbował wyczytać z twarzy Uzumakiego jakieś emocje. Dopiero gdy doszli do niewielkiego pagórka porośniętego trawą, Naruto usiadł na zielonym nakryciu a zaraz obok niego rozłożył się uczeń Asumy.
- Przepraszam że wyrwałem Cię tak wcześnie z domu… Shikamaru…- wypalił Syn Kushiny przerywając ciszę
- Nie ma sprawy… i tak się nudziłem…- powiedział ziewając- tak więc… o czym chciałeś ze mną pogadać? Czy to ma jakiś związek z wczorajszą rozmową w barbecue?

Posiadacz Kyuubi’ego westchnął, przecierając oczy…
- Wiesz, wtedy na misji… gdy walczyłem z podróbką Sasuke, powiedziałem Sakurze coś czego nie powinienem, powiedziałem jej…
(Początek wspomnienia)
„…Wiesz dobrze że nadal targają tobą uczucia względem Sasuke…”
„…Sasuke już nie jest tą samą osobą co kiedyś…”
„…kiedy wreszcie zrozumiesz że On Cię nie Kocha!...”
(Koniec wspomnienia)

- Wiesz dobrze że nadal targają tobą uczucia względem Sasuke… Sasuke już nie jest tą samą osobą co kiedyś… kiedy wreszcie zrozumiesz że On Cię nie Kocha…- zacytował swoje własne słowa- To ją zabolało, wiem to… jednak nie chciałem by coś się jej wtedy stało, chciałem by sobie poszła zostawiając mnie z nim, sam na sam…- przerwał na chwilę wpatrując się chmury- Pamiętasz dzień w którym wyruszyliśmy za Sasuke?- spytał a jego rozmówca przytaknął- Wtedy obiecałem Sakurze, że sprowadzę Sasuke z powrotem do Wioski, było to moim głównym celem, nadal jest… Ona jest przy nim szczęśliwa, kocha go a ja…
- A Ty Kochasz Ją…- dokończył za niego
- Masz rację… jednak po ostatniej walce z nim, mam wątpliwości czy uda mi się go sprowadzić do wioski, to już nie jest ten Sasuke… ten z którym walczyłem teraz w pełni oddał się nienawiści, kroczy ścieżką którą każdy inny bał by się kroczyć. Kiedy walczyłem z nim w Dolinie Końca, wtedy była jeszcze nadzieja, jednak te cztery lata zmieniły nas wszystkich, jego także. Jednak nie poddam się, obiecałem Sakurze że sprowadzę Sasuke do wioski i zrobię to nawet za cenę własnego życia. Gdy byłem jeszcze w szpitalu, przeprosiłem ją za słowa które do niej wtedy wypowiedziałem…- spojrzał na młodego Nare- Shikamaru, od dzieciństwa byłeś moim przyjacielem, dlatego też dziś do Ciebie przyszedłem… Powiedz mi, czy Sakura wybaczy mi moje wątpliwości, czy wybaczy jeżeli nie uda mi się dotrzymać obietnicy?
Szatyn leżał na ziemi i z zamkniętymi oczami wysłuchiwał słowotoku Uzumakiego, zastanawiając się nad odpowiedzią… I co miał mu odpowiedzieć? Że nie wie? Ten który wymyślał strategię do niejednej misji, drugi z najmądrzejszych ludzi w wiosce zaraz po swoim ojcu? Jednak z drugiej strony, po co miał mu robić nadzieje?
- Naruto, powiedziałeś że przez te cztery lata wszyscy się zmieniliśmy, Sakura również, nie mogę powiedzieć Ci jak zareaguje. Jednak uważam że bez względu na wszystko, wasza przyjaźń przetrwa. Chodź to upierdliwe to kobiety są wielką tajemnicą na tym świecie, nigdy nie możemy przewidzieć ich zachowania. Mógł bym zacytować tutaj wiele wywodów mojego ojca na temat kobiet, jednak to było by zbyt męczące. Jeżeli chodzi o Sasuke, to wiedz że nie jesteś sam, pomogę Ci w tym, tak samo jak i reszta naszych przyjaciół, nie musisz brać wszystkiego na swoje barki… Naruto- zakończył swój wywód. Patrząc teraz na twarz przyjaciela spostrzegł że była inna niż ta z przed godziny, wiedział że właśnie ta rozmowa była mu potrzebna, wiedział że Uzumaki musi dać upust swoim emocją.
- Shikamaru…
- Hm?
- Nie mów nic Sakurze o tej rozmowie- poprosił
- To chyba nie będzie konieczne… kurde ale beznadzieja- pomyślał odwracając się w stronę drzew za ich plecami- Jasne…- odpowiedział
- Arigatou…

***

A teraz na koniec, chciał bym polecić nowo powstałego bloga którego prowadzi "Szyszka PL". Bloga znajdziecie pod adresem: NaruSaku Miłość inna niż wszystkie. Co prawda autor dopiero zaczyna ale szybko się uczy, więc szykuje się nam kolejna dawka emocji!

Mata Ne!

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 16- Kurama





Przetarł ręką przed chwilą co otworzone oczy, by wyzbyć się rozmazanego obrazu. Rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował, spojrzał na lewo  gdzie znajdowało się okno, spostrzegł ciemne niebo które było oświetlane przez migoczące gwiazdy oraz wielki księżyc który ujawnił się w całej swojej krasie. Musiała być dość późna pora, nie wnioskował tego tylko ze względu na widok za oknem, ale także ze względu na wszechobecną ciszę jaka panowała teraz w Konoszańskim szpitalu. Po prawej stronie znajdował się mały szpitalny stolik na którym stały świeże kwiaty. Zaraz przy łóżku podstawione były metalowe taborety.
 Dopiero teraz spostrzegł małą ramkę ze zdjęciem, na którym znajdowała się cała jedenastka Liścia, na fotografii widniał napis „Wracaj do zdrowia Naruto”. Pomiędzy ramką a szkłem wetknięta była także karteczka z życzeniami powrotu do zdrowia, pod którą podpisali się niemalże wszyscy, nawet sama Tsunade. Uśmiechną się na samą myśl że ma takich przyjaciół i jednocześnie zrobiło mu się ciepło na sercu.
Przeciągną za sobą kroplówkę którą miał podłączoną pod prawą rękę by usiąść na parapecie otwartego okna. Musiał przyznać że Konoha nocą wygląda równie pięknie co za dnia, każdy mieszkaniec wioski leżała teraz w swoim łóżkach, będąc w objęciach Morfeusza.
***
W Wiosce Liścia właśnie nastawał poranek, pierwsze promienie słońca okładały ściany budynków zaglądając tym samym przez okna do pokoi śpiących mieszkańców.
Dziewczyna przetarła swe zielone oraz zaspane oczy jednocześnie się przy tym przeciągając leniwie. Zaciągnęła się zapachem poranka przez szeroko otwarte okno, co wywołało na jej twarzy uśmiech. Od trzech dni wstawała skoro świt, by zaraz po obowiązkach zleconych przez jej przełożoną, móc odwiedzić blondwłosego przyjaciela w Konoszańskim szpitalu. Po szybkim prysznicu oraz śniadaniu przygotowanym przez jej rodzicielkę, w oka mgnieniu założyła buty i wyszła z domu, zostawiając tym samym zaskoczonych rodziców.
Właśnie wstąpiła do kwiaciarni państwa Yamanaka, dźwięk dzwoneczka umieszczonego nad drzwiami, zasygnalizował czyjeś przybycie.
- Ohayō gozaimasu- przywitała się grzecznie widząc Matkę Ino która wyszła zza zaplecza.
- Ohayō Sakura- odpowiedziała właścicielka uśmiechając się przy tym- Jeżeli przychodzisz do Ino, to niestety nie ma jej, wyszła jakiś czas z Akane która wspominała coś o wizycie w szpitalu.- dodała
- Właściwie to tak, ale chciałam też kupić świeże kwiaty, właśnie dla kogoś kto leży w szpitalu. Zapewne Ino wraz z Akane udały się tam z tego samego powodu.- odparła smutno, widząc pytające spojrzenie starszej Yamanaki wyjaśniła- Naruto po ostatniej misji od trzech dni już leży nieprzytomny w szpitalu.
Kobieta widząc zmartwiony wyraz twarzy, przyjaciółki swojej córki nie pytała już o nic więcej.
- Proszę…- powiedziała, podając medyczce dwie najładniejsze lilie. Gdy zielonooka kładła pieniądze na ladzie Fumiko zatrzymała jej dłoń.- To nie będzie konieczne- uśmiechnęła się pokrzepiająco
- Ale…- dziewczyna chciała zaprzeczyć
- Pozdrów ode mnie Naruto.- poprosiła
- Hai, Arigatōu. – podziękowała, po czym żegnając się uprzednio z Mamą swojej przyjaciółki wyszła z kwiaciarni, obrała kierunek konoszańskiego szpitala.
***

Tymczasem w ulubionej knajpie blondyna siedziały dwie dziewczyny, jednej włosy były długie koloru blond. Drugiej włosy miały kolor trawy, sięgały jej do ramion.  Kucharz przyjął ich zamówienie w postaci dwóch misek ramen które miały zjeść na miejscu, oraz trzech porcji na wynos dla Naruto, który prosił je o to gdy były wcześniej u niego. Gdy tylko właściciel Baru dowiedział się o tym, całe zamówienie poszło na koszt firmy.
- Od kiedy Naruto trafił do szpitala, Sakura codziennie przychodzi po świeże kwiaty.- Wypaliła z chytrym uśmieszkiem Yamanaka
- Nie wiem co tam się wydarzyło, Sakura całą drogie powrotną milczała i opiekowała się nim.- wymamrotała na tyle cicho by nikt po za jej towarzyszką tego nie słyszał- Czy Oni coś do siebie…?- spytała niepewnie zielonowłosa a niebieskooka zaśmiała się.
- To jest bardziej skomplikowane…- znów się zaśmiała-  Naruto, od kiedy sięgam pamięcią miał bzika na punkcie Sakury, zawsze się przed nią popisywał.- westchnęła- Jednak wtedy każda dziewczyna w akademii, włącznie ze mną, szalała za Sasuke. I cóż Sakurze chyba to zostało.- zakończyła swój wywód
- A Ty? Ty też nadal Kochasz się w tamtym chłopaku?- spytała czarnooka spoglądając na twarz swojej rozmówczyni
- Słucham?- widać było że zaskoczyło ją te pytanie- Nie, już dawno mi przeszło. To było tylko głupie zauroczenie, nic więcej.- widząc uśmiech na twarzy Akane również się uśmiechnęła. Yamanaka bardzo polubiła nową członkinie Team’u 7, czuła się w jej towarzystwie bardzo dobrze, dodatkowo miały tę samą pasje co do kwiatów.
Po zjedzeniu swoich porcji udały się z powrotem do Syna Minato z jego „zamówieniem” oraz pozdrowieniami od właściciela baru i jego córki.
***
Właśnie wymieniała wodę w flakonie stojącym na metalowej szafce przy łóżku blondyna. Miała nadzieje że ten się obudził i będzie mogła z nim porozmawiać, jednak gdy do niego przyszła ten nadal spał. Siadła na krześle po prawej stronie łóżka chłopaka, w uszach dziewczyny obijały się słowa które wykrzyczał jej blondwłosy.

„…Wiesz dobrze że nadal targają tobą uczucia względem Sasuke…”
„…Sasuke już nie jest tą samą osobą co kiedyś…”
„…kiedy wreszcie zrozumiesz że On Cię nie Kocha!...”
A później ten kwiat który od niego dostała, nie wiedziała do końca co to oznaczało… jednak, nie to było ważne, teraz chciała tylko z nim szczerej i poważnej rozmowy.
Z rozmyślań wyrwało ją pukanie, odwróciła się w stronę wejścia na sale, w drzwiach stała jej zielonowłosa przyjaciółka wraz z Ino. Zaprosiła je do środka widząc pytający wzrok czarnookiej.
- Zasnął?- spytała szeptem blondwłosa, podchodząc do łóżka.
- Jak to…?- Zdziwiła się zielonooka
- Gdy byliśmy tu wcześniej, nie spał już. Złożył nawet zamówienie na ramen.- pomachała siatką z trzema porcjami.
Dziewczyny nie miały  sumienia budzić przyjaciela, toteż po godzinnej rozmowie przy łóżku nadal śpiącego blondyna, Akane wraz z Ino udały się pomóc matce blondynki w kwiaciarni. W pokoju została teraz już tylko zielonooka która siedząc na krześle przy prawej stronie łóżka, w szufladzie szpitalnej szafki znalazła książkę, spojrzała na blondyna który nadal spokojnie spał. Otworzyła na pierwszej stronie, znajdował się tam tytuł „Dogonić Marzenia” bardzo ją to zaciekawiło, spodziewała się czegoś w stylu takich pism jakie czyta ich sensei, Kakashi. Zaciekawienie zamieniło się miejscami z zaskoczeniem, gdy ujrzała autora książki…
-Naruto…?- wiedziała że się zmienił, jednak że pisze książki… Nigdy na to nie wpadła.
Przekręciła kartkę, na drugiej stronie widniała również jakaś notka…
- „Historia pisana własnym życiem”- przeczytała w myślach po czym  zagłębiła się w lekturę.
***
Przetarł oczy pozbywając się zamglonego obrazu, niemalże od razu skierował wzrok na różowowłosą która usnęła na krześle, jego uwagę przykuła książka którą trzymała w ręku…
- Czyżby czytała…?- pomyślał
Delikatnie wysunął swoje nieukończone jeszcze dzieło z ręki dziewczyny, tak by jej nie obudzić a następnie przykrył ją kocem który leżał w nogach na łóżku.
Poczuła na sobie czyś wzrok oraz ciepło rozchodzące się po jej, powoli uchyliła powieki.
- Koc? Czyżbym usnęła?- spytała niemalże szeptem, jednak otrzymała odpowiedź.
- Na to wygląda.- usłyszała dobrze znany jej głos.
Wstała rozglądając się po pomieszczeniu, jednak zaraz poczuła skutki tak gwałtownego ruchu, w postaci obolałego karku.
- Spokojnie, Sakura-chan…- dopiero teraz spostrzegła siedzącego na parapecie blondyna.
Błękitnooki zauważył zasmucony wyraz twarzy który przybrała Haruno, gdy go zobaczyła. Sam również się zasmucił, wiedział doskonale o co chodzi. Przesiadł się z okna na brzeg łóżka a zielonooka do niego dołączyła. Ciszę która roznosiła się od dłuższego czasu po pomieszczeniu postanowił przerwać syn Kushiny.
-Sakura-chan… ja… ja przep…- nie było mu dane dokończyć ponieważ Uczennica Tsunade zamknęła go w uścisku, wtulając głowę w ramie Uzumakiego, cicho szlochała. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, jednak czując ciepło na sercu odwzajemnił gest, nie przeszkadzał mu teraz mokry rękaw koszulki która była częścią szpitalnej pidżamy, dla niego liczyła się ta chwila. Chcąc ją uspokoić, zaczął gładzić jej różowe włosy, nie sprzeciwiała się.
Jednak nic nie trwa wiecznie, chwilę w której trwało dwoje nastolatków przerwał stukot obcasa. W drzwiach ujrzeli ich przełożoną, Tsunade.
- Widzę że już się obudziłeś, Naruto…- przemówiła blondyna gdy Ci już się od siebie odkleili.
- Na to wygląda Babuniu- uśmiechnął się radośnie do kobiety. Ta podchodząc do chłopaka, ponownie zabrała głos.
- Dobrze w takim razie pokaż mi swoje rany- Gdy już odwinęła bandaże z toru młodego Uzumakiego, na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dobrze, jednak brązowooką Hokage zaciekawiło miejsce gdzie powstała rana wylotowa, która nadal była w trakcie gojenia. Gdy dotknęła tego miejsca, chłopak blondyn zacisnął zęby w grymasie bólu.
- Dziwne, zwykle Twoje obrażenia goją się natychmiastowo.- powiedziała podpierając ręce na biodrach.- No nic, chodź Sakura, Naruto musi teraz odpocząć.- zwróciła się do swojej uczennicy. Ta wykonując polecenie swojej mistrzyni, przy wyjściu posłała błękitnookiemu lekki uśmiech który odwzajemnił.
Gdy tylko medyczki wyszły z pomieszczenia, syn chrzestny Jiraiyi wrócił na parapet, lubił patrzeć na wioskę z góry, zawsze robił to siedząc na górze Hokage, jednak okno drugiego piętra w szpitalu nie było takie złe. Wiedział że kiedyś będzie spoglądał na wioskę przez okno w gabinecie, w którym teraz urzęduje Tsunade.
- Młody- basowy głos rozszedł się w podświadomości posiadacza lisa. Ten niemalże natychmiast pojawił się przed klatką, w której przesiadywał Kyuubi.
- Co jest przyjacielu?- spytał podchodząc bliżej lisa
- Kurama…- rzucił najsilniejszy z dziewiątki Bijū, jednak widząc że jego Jinchūriki nie do końca wie o co chodzi, pospieszył wyjaśnić- Chciałeś znać moje imię, prawda?- spytał, a blondyn przytakną- No więc, moje imię to Kurama- wyjaśnił unosząc przy tym prawy kącik, przy czym pokazał jeden z białych kłów.
- Niekontrolowany uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka. Wyciągną rękę zaciśniętą w pięść w stronę Kyuubi’ego. Gdy ten odwzajemnił gest, przybijając tym samym żółwika.- Soka, cieszę się że Cię mam, Kurama.
***
Granatowowłosa członkini klanu Hyuuga, przemierzała właśnie Konoszańskie ulice. Gdy tylko dowiedziała się że chłopak w którym się podkochiwała obudził się, od razu postanowiła do niego iść. Po paru minutach drogi dotarła do szpitala, właśnie stała przed salą w której leżał blondyn, śmiech dochodzący z pokoju Uzumakiego sugerował że ktoś u niego jest. Białooka robiąc się cała czerwona na twarzy, zapukała lekko po czym odtworzyła drzwi. W pomieszczeniu oprócz niebieskookiego zastała kilku jego kolegów, był tam Shikamaru który stał oparty o ścianę, Chōji który skutecznie pozbył się trzech zimnych porcji ramen dostarczonych przez Ino i Akane oraz Kiba powstrzymujący Akamaru od wskoczenia na łóżko, na którym leżał blondyn. Gdy uczennica Kurenai zaskoczyła ich swoją obecnością, wszyscy ucichli spoglądając na dziewczynę, ta witając się z nimi nieśmiało podeszła do blondyna.
- N..n..na…- zaczęła się jąkać starsza siostra Hanabi, starając się zwrócić do leżącego na łóżku chłopaka. – Nar…Naruto-kun… proszę…to.. to… dla Ciebie- powiedziała podając Uzumakiemu pudełko z maścią.
Syn Minato uśmiechną się do przyjaciółki po czym dziękując jej złożył delikatnego całusa na czole.
Córka Hiashiego siedziała chwile nieruchomo, momentalnie zrobiła się cała czerwona, spadła by z krzesła prosto na podłogę gdyby nie refleks Izunuki który w porę ją złapał.
- Jeny stary, coś Ty jej zrobił…- wyjęczał posiadacz psa, młody Nara wycedził tylko coś w stylu „mendokusei
- Dobra Kiba, bierz Hinatę i idziemy.- zarządził Shikamaru, ten popatrzył na niego z przekąsem, jednak wiedział że i tak nic nie wskóra sprzeciwiając się czarnowłosemu.
Pożegnali się z kumplem kierując się do drzwi, Naruto popatrzył jeszcze chwilę na brązowowłosego który niósł na rękach białooką, uśmiech samoczynnie wpłyną na jego twarz.
- „Pasują do siebie…”
____________________________________
Po niedługiej przerwie napisałem kolejny nudny rozdział. Troszkę krótki, ale chyba takie teraz będą, się okaże.
Jeżeli przeczytaliście zostawcie po sobie ślad.