piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 7- Walka ze sztuką

Oto jest kolejny rozdział moich wypocin.
Nie powiem, sam czytałem i niezbyt mi to podeszło. Cóż brak weny, nie zbyt mnie natchnęliście tymi trzema komentarzami pod poprzednim rozdziałem.
Zapraszam do czytania.


*******************************************

Sunagakure, wioska położona na najbardziej piaszczystym terenie na świecie, miejsce gdzie wiecznie świeci słońce. Z reguły rzecz biorąc wioska jak każda inna
spokojna tętniąca życiem. Lecz tego dnia na ulicach nie było dzieci ani ludzi ponieważ tego że dnia w Sunie na trzech frontach toczyły się zacięte walki, dwie z trzech były o obronę wioski jednak najważniejsza walka odbywała się w szpitalu gdzie dwie medyczne shinobi z Konohagakure wraz z lekarzami tutejszej wioski walczyli z posłańcem śmierci który został zesłany na ziemie przez członków brzasku którzy zaatakowali wioskę. Szpitalne korytarze były zapełnione mieszkańcami czekającymi na pomoc medyczną, pielęgniarki biegały od sali do sali z bandażami i kroplówkami  oraz innymi przyrządami medycyny. W pewnej części szpitala widzimy różowowłosą kunoichi wraz z blondwłosą koleżanką które w asyście innych lekarzy za pomocą medycznej chakry operowały jednego z mieszkańców Suny. Różowowłosa w ostatniej chwili zaprzestała cięcia gdyż szpitalem wstrząsnęła eksplozja która dobiegała z zewnątrz, wszyscy wiedzieli że to odgłosy walki lecz w tej chwili nikt nie miał czasu tego sprawdzić.

                                                             *****
 Tuż przed wejściem do wioski trwa zacięta walka pomiędzy Sasorim byłym shinobi Wioski Piasku obecnym członkiem brzasku a Asumą oraz dwójką jego uczniów. Widzimy członka Akatsuki który przebił właśnie dwoma mieczami lidera drużyny z Konohy ten jednak po pewnym czasie prysł w kłębach dymu.

- Dałeś się nabrać na klona ukazując nam tym samym swój słaby punkt.- rzucił niezbyt wzruszony młody Nara w stronę członka brzasku.- Wystarczy że zniszczymy twoje ”serce” za pomocą którego w ogóle funkcjonujesz.- dodał

- Masz racje.- odparł czerwonowłosy- jednak nie zbliżycie się do mnie tak łatwo- dodał wyjmując z rękawa czarny zwój na którym po rozwinięciu widniał tylko napis „trzeci”.
- Czy wiecie czyja to lalka? Nie? W takim razie pozwólcie że was przedstawię. Oto trzeci Kazekage Wioski Piasku, jedna z tutejszych legend, podobno zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.- powiedział a na jego twarzy zagościł psychopatyczny uśmiech.

- Asuma, jeżeli On ma racje to mamy przechlapane. - rzucił Shikamaru
- Taaa, wiem Shikamaru...- Sarutobiemu nie było dane powiedzieć nic więcej gdyż w jego stronę została skierowana lalka Trzeciego Kazekage z wysuniętymi z ręki ostrzami nasączonymi trucizną, ten w ostatniej chwili uniknął ataku.
- Nie możemy dać się trafić, coś czuję że ta trucizna nie jest zwyczajna. Musimy zająć się lalką inaczej nie dotrzemy do Jej twórcy.- powiedział brązowooki mężczyzna ładując swoje ostrze chakrą.

W międzyczasie Shikamaru próbował pochwycić lalkę trzeciego swoim cienistym jutsu jednak starania poszły na marne ponieważ Sasori cały czas świetnie unikał kontaktu z cieniem młodego Nary...

                                                            *****

Uzumaki biegł tak szybko jak mógł, szczerze jego szybkość była teraz niesamowita dzięki chakrze swojego lisiego współlokatora, widząc swojego spadającego przyjaciela, czerwonowłosego Kazekage Suny nie mógł się ociągać, nie mógł pozwolić mu zginąć w taki sposób. Biegł tak szybko że wybijając się i skacząc z budynku na budynek odrywał od mieszkań po kawałku ich konstrukcji.


Gaara spadając z wysoka myślał tylko o swoim końcu, był pewny że jego lot nie potrwa już długo i zaraz uderzy o ziemie kończąc swoje życie, zamknął oczy czekając na spotkanie z glebą do której już naprawdę było blisko lecz zamiast odczucia uderzenia ciała o ziemie usłyszał krzyk i formułkę jednej z technik przywołania...

-KUCHIYOSE NO JUTSU!

Czerwonowłosy zamiast lądując na ziemi został złapany przez język wielkiej ropuchy. Gdy ten uświadomił sobie że nadal żyje otworzył oczy i ujrzał wielką czerwoną ropuchę w niebieskim kimono i przypasanym na boku tanto. Na głowie tej ropuchy ujrzał blond włosom czuprynę w czerwonym płaszczu z czarnymi płomieniami u dołu. Gamabunta postawił Gaarę na swojej głowie tuż obok blondyna, dopiero wtedy czerwonowłosy rozpoznał swojego wybawcę...

-N-Naruto...?!- spytał zszokowany na co blondyn tylko się uśmiechnął. W ten posiadacz jednoogoniastej bestii zauważył iż oczy jego przyjaciela są żółte z poziomymi czarnymi kreskami a wkoło oczu widnieje pomarańczowa otoczka.
- Naruto, co z twoimi oczami? I skąd się tu wziąłeś?!- spytał
- Gaara, nie ma czasu na wyjaśnienia, moi przyjaciele walczą z jeszcze jednym członkiem Akatsuki przed wejściem do Twojej wioski wiem że dadzą Sobie radę, ale jest jeszcze jeden... Gaara, musisz mu przeszkodzić...
- Że co?! Czego Oni tu szukają?
- Zwoju Bijuu...
- ?! - Skąd Ty to...!
- Gaara! Nie ma czasu! Musimy ich powstrzymać!- odparł krzycząc- Ja zajmę się Tym tutaj a Ty ruszaj odszukać zwój.
- Dobrze, ale uważaj na Siebie Naruto.

Blondyn tylko się uśmiechną do swojego przyjaciela przytakując wtem czerwonowłosy zeskoczył z przywołańca Uzumakiego i skierował się w kierunku budynku Administracyjnego. Całą akcje obserwował blondwłosy członek brzasku unoszący się cały czas na ptaku z gliny, nie mógł pozwolić uciec Władcy Piasku uciec gdy był już bliski zwycięstwa, szybko ulepił ładunek w kształcie większego pająka  i skierował ku oddalającemu się Gaarze, reakcja blondyna była natychmiastowa, wnet Gamabunta wyciągnął drewnianej pochwy swoje tanto i ciął w pół ładunek Deidry który wybuchł nieopodal nich tworząc podmuch fali po wybuchu...

- Teraz to ja jestem Twoim przeciwnikiem!- krzyknął blondyn
- Hmm. Kyuubi będzie znacznie cenniejszą zdobyczą i przysporzy większą sławę mojej sztuce.

- Młody...?- odezwała się podświadomość blondyna
- Co jest Kyuu? Wiesz nie to że nie lubię z Tobą gadać ale jestem trochę zajęty.
- Tak, wiem ale moim zdaniem powinieneś odciągnąć walkę poza teren wioski. Coś czuję że ta walka nie będzie należała do najłatwiejszych a chyba nie chcesz wyrządzić większych szkód w obcej wiosce niż są...
- Blondyn tylko przytaknął – Masz rację...- i zakończył rozmowę.
- Szefie, musimy go wyciągnąć poza wioskę!
- No to spróbujmy.- powiedziała ropucha wzbijając się poza mury Suny...

                                                             *****

Czerwonowłosy biegł w stronę budynku w którym przesiadywał, skacząc z dachu na dach co chwile odwracał się patrząc w kierunku swojego przyjaciela i jednocześnie wybawcy, był już kawałek do swojej siedziby gdy zauważył przed sobą shinobi z wioski a na czele biegł jego brat Kankuro. Ci gdy zobaczyli swojego przywódce natychmiast przyspieszyli po chwili będąc już obok niego.

- Gaara! Ty żyjesz!- zaczął brat Kazekage
- Tak żyje...
- Ale jak? Widzieliśmy jak spadałeś...
- Konoha.- odparł krótko
- ?!- Skąd Oni...
- Nie wiem, Kankuro, nie ma teraz czasu na wyjaśnienia, musisz iść ze mną.
- Dobra, prowadź...


                                                         *****

Walka Drużyny Asumy  z Sasorim trwa nadal, shinobi z Konohy cały czas nacierają na lalkarza jednak żaden atak nie odnosi skutków.

- Kage Nui no Jutsu!- Nara posłał w stronę czerwonowłosego wiele iglic cienia- Mam Cię...- uśmiechnął się- Asuma teraz!
- Sarutobi szybko uformował parę pieczęci zatrzymując się na Tygrysie- Katon: houka tatsumaki.- Czarnowłosy Jonin Konohy posłał w stronę lalki unieruchomionego członka Akatsuki wielkie ogniste tornado które skutecznie unieszkodliwiło byłego kazekage.
- Shimatta- zaklął pod nosem siarczyście.- Cóż będziecie musieli mi za to srogo zapłacić- szyderczy uśmiech- Zastąpicie mi go!

 Sasori uwalniając się z cieni Młodego Nary wyciągnął za pleców czerwony zwój i włożył go do dziury w klatce piersiowej, po chwili za pomocą metalowych węży**  strumień z obu rąk leciał prosto na Drużynę Asumy, ogień był tak wielki że ucieczka nie dała by jakiegokolwiek skutku bo i tak zostali by trafieni, w ostatniej chwili pojawił się Kakashi i za pomocą jednej ze swoich technik utworzył przed całą grupą ścianę.

- Wszystko w porządku? – rzucił szaro włosy
- Kakashi? Skąd Ty się tu wziąłeś? Nie miałeś iść z Naruto?
- On Sobie poradzi, prosił mnie bym zobaczył co z wami. Asuma na jakim poziomie jest nasz przeciwnik
- Nie jest za ciekawie, jednak znamy jego słabą stronę. Którą jest jego serce, całe ciało to lalka a wszystko funkcjonuje właśnie dzięki sercu, nie możemy jednak do niego podejść.
- So ka…

W między czasie Sasori zaprzestał ataku czekając na ruch przeciwnika , patrzył znudzonym wzrokiem w stronę swoich przeciwników. Tym czasem Kakashi wraz z drużyną Asumy obmyślali plan jak podejść przeciwnika. Szaro włosy stwierdził że jedynym wyjściem jest przebicie jego serca Chidori jednak pierw musieli go jakoś zaskoczyć. W pewnym momencie młody Nara wpadł na pewien pomysł i wyjaśnił wszystko swoim towarzyszom, Ci tylko przytaknęli z aprobatą głową i ruszyli na lalkarza.


*****

Czerwono włosy wraz ze swoim bratem przemierzali piwnice budynku administracyjnego, Gaara w między czasie wtajemniczył go w to czemu akatsuki zaatakowało Sunę i  że o tym dowiedział się od blondwłosego shinobi z Konohy. Kankuro był zszokowany jednak głęboko wierzył że blondyn jeszcze nie raz ich zaskoczy. Biegli właśnie wzdłuż korytarza, wybiegając za zakrętu doznali szoku to co zobaczyli trudno było im opisać, na korytarzu leżała spora ilość ciał strażników pilnujących różnych skarbów które skrywały piwnice budynku administracyjnego, biegli dalej wzdłuż korytarza aż dotarli do wielkich metalowych drzwi.

- Wyglądają na nieuszkodzone, czyżby ten trzeci jeszcze nie znalazł tego czego szuka?
- Nie wiem, Kankuro, jednak musimy uważać może się tu w każdej chwili…

Drzwi przed Gaara i Kankuro otwierają się ich oczom ukazała się postać w pomarańczowej masce i w płaszczu Akatsuki, po chwili dotarł do nich również dziecinny głos postaci…

- Tobi ma zwój! Tobi is good boy!
- Oddawaj to co nasze.- wydarł się Kankuro
- Aaaa! Ninja z Suny! Panie Deidra! Panie Deidra!

Gaara nie mógł wytrzymać zachowania swojego przeciwnika i po chwili zaatakował go swoim piaskiem który ku zdziwieniu obu chłopaków piasek zwyczajnie przeleciał przez ich przeciwnika.

- Aaa! Panie Deidra! Pomocy!- zaczął krzyczeć biegając dookoła Sali


Za murami Wioski Piasku walka rozpoczęła się, naprzeciwko siebie stoją Uzumaki i Członek Brzasku.

- Kage Bunshin no Jutsu!- blondyn stworzył kilka klonów które ruszyły na członka Akatsuki

Ten jednak nie został obojętny na ruch blondyna.

- Oto moje zabawki, ciekawe jak sobie z tym poradzisz…- mieszając w glinie Deidra stworzył z niej 2 stwory podobne do człowieka które ruszyły w kierunku klonów Uzumakiego, te próbowały sparować je różnymi uderzeniami jednak każde z nich po prostu zostało pochłaniane przez Miniony Deidry.

- Co do cholery…- syknął blondyn

- Młody tak tego nie pokonamy – mruknął lis w podświadomości blondyna
- To już zauważyłem… może czymś jeszcze mnie oświecisz…
- Oh, przepraszam jaśnie Pana Uzumakiego, chciałem dobrze ale skoro tak stawia Pan sprawę to już się nie odzywam.

Naruto tylko uniósł kącik ust w geście uśmiechu lecz ten szybko znikł z jego twarzy gdy jego klony zostały pokonane.

- Czy tylko na to stać Jinchuuriki Kyuubi’ego? Twoja moc jest niczym w porównaniu do mojej sztuki! Hmm.
- Nie powinieneś mnie nie, nie doceniać!- Krzyknął uśmiechnięty- Kage Bunshin no Jutsu!

Blond włosy stworzył 5 klonów 3 z nich uformowały w ręku Rasengan i ruszyły na Miniony stworzone przez członka brzasku, uderzając Rasenganem stworzenia Deidary zostały rozwalone na pół, ku zdziwieniu blondyna stały teraz cztery mniejsze stworzenia z gliny.

- Shimatta- zaklął- * jak to pokonać, myśl Naruto myśl*- Uzumaki bił się z myślami w swojej głowie szukając jakiegoś skutecznego planu.

- Głupcze, czego użyjesz by odpalić pochodnie nasączoną czymś łatwo palnym?
- Kyuu? Nie miałeś czasami siedzieć cicho?- zaśmiał się
- Miałem ale nie mogę patrzeć na twoją nieudolność.
- Bardzo śmieszne… a wracając do Twojego pytania użył bym ognia ale co to ma wspólnego z…?
- Ty na serio jesteś głupi- powiedział z irytacją- dobrze że masz mnie i myślę za Ciebie.
- Ty futrzaku! Nie przeginaj!- krzyknął oburzając się blondyn
- Głombie! Ogień zadziała na bombę jak zapalnik! Więc użyj na tym czymś żywiołu którym władasz dzięki mnie i detonuj to puki jest daleko od nas…
- Hyh… tak właśnie miałem zrobić.- zaczął się drapać po głowie lecz nie usłyszał już odpowiedzi.

- Katon: Gokakyu no Jutsu!- wielka kula ognia posłana przez Naruto pomknęła w stronę sworzeń z gliny lecz to nie był koniec. Uzumaki wykonał szybko kolejne pieczęcie…

- Futon: Bakufuu- potężny podmuch wiatru spotkał się z ognistą kulą dzięki temu ta podsyciła się i stała się większa uderzając w zabawki członka Akatsuki, fala uderzeniowa była tak silna że posłała ona naszego bohatera w okoliczną skałę, wybuch spowodował także wielką falę kurzu który wzmocnił także piach unoszący się w powietrzu, blondyn zdążył otworzyć lekko oczy  gdy nagle za fali unoszącego się piachu wyleciało kilka wybuchowych pajączków.

- Katsu!

Kolejny wybuch, kolejne kłęby piachu.

- Cholera Kyuu…Ty i te Twoje zapalniki…- pomyślał
Teraz cała czwórka walczyła z Sasorim, oczywiście robili wszystko zgodnie z planem który przedstawił Shikamaru.
Asuma wraz z Choji’m odwrócili uwagę swojego przeciwnika atakując go z lewej i prawej strony, ten bronił się swoimi lalkami jednak wszystkie niszczył członek klanu Akimichi za pomocą częściowego powiększenia ciała, Asuma nacierał z drugiej strony swoim ostrzem naładowanym chakrą tym samym zatrzymując zatrute ostrza. Sasori był tak zajęty swoimi dwoma rywalami że zapomniał o reszcie co było jego błędem.

- Shikamaru! Teraz!
- Kagemane no Jutsu!- Młody Nara

W stronę członka Akatsuki zmierzała cienista technika, ten próbował uniknąć ataku jednak cienie powielały się i pojawiały się tam gdzie On, w końcu czarnowłosemu udało się złapać lalkarza.

- Szybko Kakashi! Długo go nie utrzymam!
- Chidori!

Kopiujący Ninja zaaplikował w serce członka brzasku, ładunek elektryczny na wskutek czego część która dawała Sasoriemu życie zostaje przebite i tym samym unieszkodliwione.

- Jednego mniej.- wydyszał szaro włosy
- Dobra robota Kakashi.
- Wiem że to strasznie upierdliwe ale czy nie powinniśmy zobaczyć co się dzieje w wiosce?
- Masz racje, Shikamaru. Chodźmy.


Tuman Piachu wywołanego poprzez wybuchy podczas walki zaczął powoli opadać. Członek Brzasku pewny łatwego zwycięstwa doczekiwał widoku swojego martwego rywala, gdy nagle…

- Senpo: Odama Rasengan
- ?!

Naruto i jego klon będąc w Trybie Mędrca lecieli prosto na blondyna z Akatsuki, dzierżąc udoskonalonego Rasengan’a…

- ?! – Klon z gliny kuso…
- Nie spuszczaj gardy!- Katsu!
- To samo mógł bym powiedzieć Tobie!
- ?! – Więc ten tam to klon…hmm. Jesteś szybki dzięki mocy którą masz w sobie ale to na nic w porównaniu do mojej sztuki!

Naruto zaczął szybką sekwencje pieczęci.

- Futon: Katto Kaze! – W stronę wielkiego smoka ulepionego z gliny na którym stał członek brzasku pomknęły dwa ostre strumienie wiatru które trafiając obcięły skrzydła stworzenia, smoczysko runęło na ziemie lecz Uzumaki nie zaprzestał swojego ataku, będąc w Trybie Mędrca podbiegł do Członka Brzasku i za pomocą żabiego kumite zdzielił Deidre w twarz a wskutek czego ten przeleciał klikanaście metrów rozwalając stojące na drodze skały zatrzymując się na największej, Naruto podszedł do swojego przeciwnika patrząc z góry na jego ciało, gdy nagle te zaczęło się mimowolnie powiększać…

- Młody coś jest nie tak, w jego ciele znajduje się spory ładunek jest na tyle silny i ma taki zasięg że może zrównać krajobraz do 2 kilometrów, dodatkowo wyczuwam zbliżające się skupiska chakry, Ty również powinieneś je czuć.
- Cholera trzeba ich zawrócić…- Kuchiyose no Jutsu!- Uzumaki przywołał czarnego kruka podobnego do tych co ma Itachi.  Naruto przekazał przez myśl wiadomość i ptak odleciał.
- Skąd Ty masz te straszne ptaszysko?- spytał zaciekawiony Kyuu
- Straszne? Dziwne On to samo mówi o Tobie.- zaśmiał się.- A tak całkiem serio to dostałem go od naszego zapobiegawczego przyjaciela.- po raz kolejny się zaśmiał.
-… A teraz czas się tym zająć.
- Wiesz że nie wyjdziemy z tego cali?
- Taa, więc jeżeli możesz zajmij się później moim ciałem.


Tym czasem drużyna Asumy w której w skład wchodziła już Ino wraz z Kakashim, Kazekage Wioski Piasku zmierzali w kierunku z którego dochodziły wybuchy. Przemierzali Oni w biegu nagrzany przez prażące słońce piach pustyni, nagle…

- ?! – Genjutsu?!- *Ale jak… i gdzie jest osoba która mnie złapała*- Szaro włosy bił się z myślami w głowie- Do takiego stopnia w Genjutsu jest zdolna tylko jedna osoba! Itachi pokaż się…
- Masz racje chociaż nie do końca Kakashi- senpai- Oczom kopiującego ninji ukazał się czarny kruk- A teraz słuchaj uważnie tego co mówię i nie panikuj, mam dobre intencje. To jest tylko kruk którego podarowałem Naruto, który właśnie jest w niebezpieczeństwie, dostałem od niego polecenie by przekazać wam wiadomość a jeżeli nie będziecie chcieli mam was zatrzymać na pewien czas w mojej iluzji. A teraz wiadomość.- Czarny ptak zaczął się rozmywać tworząc napisy.


Kakashi-sensei, nie ma czasu uciekajcie, zasięg techniki 2 kilometry. Uciekajcie!

                                                                                                                    Naruto


- Kakashi, wszystko wporządku? Hey Kakashi!
- ?!
- Co się stało? Czemu się zatrzymałeś?
- Nie ma czasu, uciekamy!
- Ale…
- Nie ma ale! Już szybko!

Wszyscy zawrócili i szybko kierowali się z powrotem w kierunku wioski, gdy nagle usłyszeli potężny wybuch, wszyscy z przerażeniem patrzyli za siebie ich oczom ukazała się ekspozla która była większa niż nie jedna skała i Mury obronne Wioski Piasku, była tak wielka że Sakura widziała ją przez szpitalne okno.

- Uważajcie! Fala uderzeniowa!- Krzyknął Gaara po czym utworzył wielką obronną kopułę z piasku.


(Z PERSPEKTYWY  UZUMAKIEGO)

- Naruto, kiedy to coś będzie już na granicy wybuchu wtedy uderzysz.
- Spokojna Twoja, Kyuu.

Ciało członka Akatsuki było większe niż Choji po powiększeniu ciała.

- Naruto teraz!
- Yosh! – Uzumaki stworzył klony- Futon: Rasenshuriken…- W tym samym  czasie ciało członka Akatsuki wybuchło i eksplozje spotkały się.


Przyjaciele Uzumakiego zaraz przybyli na miejsce wybuchu ich oczom ukazał się jedynie wielki krater. Każdy rozpaczliwie szukał wzrokiem blondyna.

- Narutooo!!!-
- Naruto...

5 komentarzy:

  1. Ale się zakończyło. Naruto pewnie nic nie jest, a może? Dobrze, że mają już z głowy 2 członków Akatsuki. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka wydaję mi się troche inaczej napisana niż poprzednie czekam na next :)Shinuchan

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohhh fajny rozdział ;). Wyłapałam trochę błędów, ale kto ich nie robi? Ciekawe co z Naru hmm mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało i jakoś się z tego wykaraskał!
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka świetna. Proszę pisz kolejną bo nie mam co czytać , przez co sama mimo mojego kompletnego braku talentu zaczynam pisać.. Swoją drogą jak chcesz poczytać: http://bowszystkomaswojczas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezłe ^^

    sandskunoichi.blogspot.com
    szkola-ukryta-w-tokio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Gdy napiszesz miły komentarz motywujesz mnie do dalszego pisania.
Gdy padnie krytyka uczysz mnie czego mam nie robić by lepiej wychodziło. Zatem pisz co uważasz za słuszne.