sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 8- Wspólny Przyjaciel





Przemierzali  obszar pustyni  w celu poszukiwania ich wybawiciela, tego który uratował wioskę piasku przed zniszczeniem, może i nie udało mu się udaremnić  całego napadu ale bynajmniej dzięki  niemu Kage wioski żyje a sama Suna nie odniosła aż tak dużych strat. Kazegake zmobilizował wszystkie jednostki które były w stanie się poruszać, wysłał nie tylko ekipy poszukiwawcze ale i resztę ninja, tych świeżo upieczonych jak i tych doświadczonych wyruszyły nawet medic-ninja i członkowie ANBU Ukrytego Piasku. Poleceniem Gaary było znalezienie NARUTO bowiem nie przyjmować myśli że mógł by nie żyć dlatego też nie wydał polecenie znalezienia jego ciała, nie wydał też go dlatego by nie ranić jego przyjaciół.



Wrócili do wioski gdy zaczęło się ściemniać, wiedzieli że nocne poszukiwania nie są najlepszym pomysłem  z powodu sworzeń a w zasadzie wielkich pustynnych robali które właśnie nocą wychodziły z  pustynnego który za dnia nagrzewany przez prażące słońce uniemożliwiał im widoczność i poruszanie się.  Temari wraz z Kakashim udali się do Kage Wioski Piasku zdać raport z poszukiwań które niestety nie przyniosły skutku.

- Jutro gdy tylko zacznie świtać wznowimy poszukiwania . – rzucił szaro włosy
- Rozumiem… Temari Ty też wyruszysz jutro z samego rana ze swoim odziałem. Reszta będzie musiała zostać w wiosce i zacząć odbudowywać straty.
- Hai…- Kakashi wraz z Temari ruszyli w stronę drzwi.
- Kakashi zaczekaj chwilę. - Szaro włosy Jonin spojrzał w stronę Gaary i przytaknął na znak zgody, gdy tylko siostra Gaary wyszła z gabinetu, Kakashi podszedł do biurka by po chwili usiąść na krześle wskazanym przez  czerwonowłosego.
- O co chodzi?- spytał
- Wiem że masz do mnie żal o to że nie wysyłam więcej jednostek na poszukiwania Naruto  jednak muszę brać pod uwagę bezpieczeństwo wioski  oraz muszę też odbudować straty. Teraz gdy wioska jest osłabiona może zostać ponownie zaatakowana więc nie mogę pozwolić na wysłanie swoich jednostek po za wioskę.
- Kazekage-sama ja…- chciał powiedzieć szarowłosy ale przerwano mu
- Ja też się o niego martwię, jest moim przyjacielem. Kakashi znamy go dobrze, i oboje powinniśmy wierzyć że nic mu nie jest, On się tak łatwo nie poddaje.
- Masz rację.- powiedział Kakashi wstając z siedzenia i kierując się w stronę drzwi


Różowowłosa dziewczyna siedziała na ławce przed budynkiem który Kazekage przydzielił Jej i reszcie shinobi z Konohy na czas pobytu w Wiosce Piasku, Jej wzrok błądził po czystym i gwiaździstym niebie, gdyby ktoś przechodził obok niej pomyślał by pewnie że z nudy liczy gwiazdy. Jednak na Jej twarzy można było dostrzec smutek, zaniepokojenie i tęsknotę. Rozmyślała o tym co może się dziać z jej przyjacielem, nie dopuszczała do siebie myśli że mógł tam zginąć, wierzyła w niego, wierzyła że gdzieś tam jest. Jedyną myślą jaką do siebie dopuszczała to taka że po prostu zgubił się na pustyni i teraz schował się gdzieś i że też patrzy jak Ona w gwiazdy i że na pewno jutro wróci o własnych siłach do Wioski. Nagle poczuła lekkie szturchanie w ramie, wyrwana ze swojego świata rozmyślań odwróciła się za siebie przez prawie ramie.
- A to Ty Ino… przepraszam zamyśliłam się.
- To to już zauważyłam. Czekaj niech zgadnę… martwisz się o Naruto? Zresztą głupie pytanie, każdy się martwi…
- Ino myślisz że On tam…
- Głupia! Nic mu nie jest! Jak w ogóle możesz tak…-  blondyna nagle przerwała widząc na twarzy swojej przyjaciółki spływające łzy i słysząc cichy szloch.
-… Sakura przepraszam nie chciałam…
- N..nie… ja… ja po prostu nie chcę już nikogo stracić, nie chce stracić kolejnego przyjaciela!- Wykrzyczała wręcz chowając twarz w dłonie.  Ino patrzyła na nią ze współczuciem, wiedziała jak Jej przyjaciółka przeżyła odejście z Wioski młodszego Uchihy za którym niegdyś szalała jednak później zrozumiała że nie jest dla niej… A teraz miała by stracić kogoś kto zawsze był przy niej kto zawsze Jej pomagał. Blondynka patrząc na różowołosą przytuliła ją w geście pocieszenia.

Noc w Konohagakure minęła nieubłagalnie szybko, słońce właśnie wznosiło się nad horyzont i pierwsze promienie wpadały przez okna w mieszkaniach. W najwyższym budynku Wioski Liścia jednak ktoś już dawno nie spał, w oknie budynku administracyjnego stała Hokage Liścia Tsunade. Słońce które wznosiło się ku górze zaczęło również oświetlać okna tegoż właśnie budynku które padło również na blondynę począwszy od stóp ukazywało w świetle Jej całe ciało. Wzrok blondyny zawisł na jednym punkcie mianowicie na bramie wioski. Wiedziała że Naruto jak i reszta mieli wrócić dziś… martwiła się, dzień wcześniej podczas wypełniania papierów popijała sake gdy w pewnym momencie szklanka z której piła pękła. Rozmyślania przerwał Jej trzask drzwi.

- Tsunade-sama czy wszystko wporządku?
- Hokage obejrzała się za siebie okazało się że ciszę przerwała Jej asystentka Shizune. -  Ah, to Ty Shizune. Jakieś raporty od drużyny z Suny?- spytała z nadzieją w głosie patrząc na swoją asystentkę lecz ta tylko pokręciła przecząco głową, Tsunade spuściła głowę i odwróciwszy się znów w stronę okna przygryzła wargę.
- *Naruto…co tam się dzieje* - blondyna biła się w myślach.



***
Wczesnym rankiem przed wejściem do Wioski Piasku stało na warcie dwoje shinobi z Suny którzy czekali na zmianę kolejnej dwójki bowiem Ci stali na warcie przez całą noc. Stojąc co i rusz przecierali oczy które mimowolnie się zamykały pod wpływem zmęczenia. Nagle jeden ze strażników dostrzegł coś dziwnego zmierzającego w ich stronę, wiedzieli że nie był to człowiek. Istota która zmierzała wolnym krokiem w ich stronę emanowała mroczną chakrą przez co przechodził dreszcz. Strażnicy poderwali się na równe nogi by po chwili przyjąć pozycję obronną.

- Idź zwołać posiłki oraz powiadom Kazekage!- krzyknął jeden z wartowników
- Ale sam nie…-  ten zawahał się zostawiać swojego kompana samego
- Szybko! Nie ma czasu!- ponaglał go

Postać zmierzająca wolnym krokiem w stronę murów Suny nagle przyspieszyła widząc  uciekającego strażnika, w jednej chwili znalazła się przed wielkim kanionem prowadzącym do Wioski gdy nagle drogę zagrodził jej wystraszony strażnik. Postać z rozpędem ruszyła na strażnika z wystawionymi  przednimi łapami, ten pewny swojej śmierci przełknął własną ślinę przyjmując podstawę do ataku, wiedział że zginie więc pomyślał że obroną nic nie zdziała. Tajemniczy stwór rzucił się na strażnika lecz ku zdziwieniu  wojownika z Suny nie stało się nic strasznego, jedyne co poczuł to upadek na lekko ciepły pustynny piach i ciężar na jego ciele, otworzył powoli swoje oczy i ujrzał parę wielkich czerwonych ślepi które się w niego wpatrywały.

***
 Drużyna z Konohy wraz z Temari i kilkoma Shinobi z Suny wychodzili właśnie z budynku  kierując się w stronę wyjścia z wioski skręcili w jedną uliczek gdy nagle wpadł na nich zdyszany ledwo  łapiący oddech strażnik.
- Co do..?! – krzyknęła zdenerwowana blondyna z wachlarzem na plecach
- W- wyb…ale pod bramą!Ata..atakują!- wydusił z siebie shinobi i pobiegł dalej w kierunku budynku w którym przesiadywał Kazekage.

Shinobi  Konohy oraz Suny spojrzeli po sobie nie wiedząc do końca o co chodziło strażnikowi lecz wiedząc że coś jest nie tak przyspieszyli kroku w kierunku wyjścia z wioski.

***

Tajemnicza postać szybkim krokiem przemierzała pustynie była odziana w czarny płaszcz z czerwonymi chmurami  a od gorącego słońca  chronił go słomiany kapelusz spod którego było widać tylko skrawek czarnych niczym smoła włosów, kierował się w kierunku w którym znajdowała się wioska.

- Wspomnienie -

- Naruto, weź ten zwój.
- Co to jest?
- Jest to pakt z jednym z moich ptaków który od dziś będzie służył Tobie i w pewnym sensie będziemy mogli się dzięki niemu komunikować. Otwórz go i podpisz własną krwią.
- Uzumaki patrząc na swojego rozmówce zrobił co ten mu powiedział po czym spytał-  Dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz mi pomagać?
- Ponieważ wierzę że staniesz się przewodnikiem świata shinobi, staniesz się kimś ważnym dzięki któremu zło zniknie z tego świata. Dlatego będę…

- Koniec Wspomnień -

- Dlatego  będę Cię chronił Naruto-san.


***
Pod bramą Suny stało około 15 shinobi Wioski Piasku każdy w pozycji bojowej, naprzeciwko nich stał stwór z którego emanowała dziwna chakra, stwór miał 3 ogony i długie uszy. Patrzył On na zbiorowisko przed nim lecz nie atakował stał i patrzył, patrzył na złowrogość ludzi naprzeciwko którzy w każdej chwili byli gotowi rzucić się na niego. Stwór patrząc i nie do końca rozumiejąc intencje swoich rywali ryknął tak że jego rywalom przeszedł dreszcz po całym ciele, Ci niewiele myśląc rzucili się do ataku. Kilka Technik różnego żywiołu i masa broni białej poleciała w stronę stworzenia, sama broń odparł samym rykiem jednak uskakując do góry oberwał Jutsu wiatru różnego kalibru na wskutek czego odleciał parę metrów lecz po chwili wstał i ryknął z powodu bólu. Kolejni ninja gotowali się do ataku, i znów rzucili się na przeciwnika, ten tylko cały czas unikał albo raczej starał się unikać ataków lecz jednak co chwile obrywał albo bronią białą albo jakąś techniką co chwile rycząc z bólu.
Stworzenie nie wytrzymało samej obrony i już przechodziło do ataku ruszając na Shinobi Suny gdy nagle między nimi a stworzeniem pojawiła się różowowłosa Kunoichi.

- Naruto proszę…proszę uspokój się. Już Cię nie skrzywdzą, już wszystko w porządku. – starała mówić się spokojnym głosem ukrywając strach. Uzumaki w powłoce 9-cio ogoniastego wpatrywał się w Nią jak w obrazek, oboje spoglądali sobie w oczy, Ona w jego wielkie przepełnione mrokiem czerwone ślepia a On w jej piękne zielone oczy, patrząc na nią opuścił jedną z  łap którą miał zaatakować strażników co chwila zbliżając się do różowowłosej. W między czasie Kakashi polecił wycofać się jednostką z Suny i przygotować mieszkańców do ewentualnej ewakuacji. Sakura cały czas wpatrywała się w swojego przyjaciela który był w tej chwili w formie lisa lecz to nie było dla niej ważne, cały czas starała się dotrzeć do jego wnętrza do prawdziwego Naruto, na Jej twarzy można było dostrzec ociekające łzy, nie wiedziała czy były to łzy szczęścia że jednak przyjaciel wrócił czy że nadal cierpi.
Medyczka postanowiła podjąć kolejne środki, powoli wyciągnęła rękę w stronę twarzy blondyna, gdy już sięgała ręką policzka ten lekko zawarczał a Haruno natychmiast cofnęła rękę. Lis patrzył na Sakurę tym razem inaczej, wyczuł w niej strach przed nim samym co też nie uszło różowowłosej która przełykając ślinę zdobyła się na odwagę i znów wyciągnęła powoli rękę, Uzumaki znów wydobył z siebie lekki warkot lecz ta nie cofnęła ręki i delikatnie palcami zaczęła muskać go po twarzy, ku jej wielkiemu zdziwieniu nie doznawała żadnych oparzeń od demonicznej chakry. Nagle łapa demonicznej formy lisa uniosła się powoli ku twarzy Sakury która jednak starała się nadal nie okazywać strachu.

Całe te zajście obserwowała drużyna Konohy oraz Shinobi z Suny do których dołączył w między czasie Kazekage. Jednak naglę zaszło coś co nie powinno w ogóle mieć miejsca, jeden z Chunin’ów źle odebrał intencje Uzumakiego i ruszył do ataku dzierżąc kunai w ręku.

- Stój! Zostaw go! – krzyknął Kakashi lecz ten go nie posłuchał i ze wściekłością ruszył na Lisiego Naruto. Ten jednak dostrzegł nadciągający problem i rycząc głośno machnął swoimi trzema ogonami uderzając shinobi Suny oraz tym samym różowowłosą  która krzyknęła z bólu i uleciała w stronę muru wioski. Z pewnością by się z nim spotkała gdyby nie szubka interwencja Szarowłosego Jonin’a który złapał ją tym samym ratując dziewczynę od bolesnego dość uderzenia. Kakashi oddalił się na bezpieczną odległość od rozwścieczonego Uzumakiego. Do Sakury zaraz podbiegła Ino która za pomocą medycznego Jutsu zaczęła leczyć  jej ranę.

- Trzeba odciągnąć go od wioski.- wysnuł Asuma
- Ja się tym zajmę…- rzucił czerwonowłosy chłopak stojący nieopodal Kakashiego który trzymał Sakure.- W końcu to też mój przyjaciel… A to moja wioska.- dodał

Różowowłosa słysząc to lekko uchyliła powieki.
- Gaara…proszę…uwa…- wypowiedziała cicho słowa ale na tyle ile mogła by ten je usłyszał .
- Będę… w końcu jak mówiłem, to też mój przyjaciel.- powiedział uśmiechając się i po chwili ruszył stronę Uzumakiego zwracając tym samym na siebie jego uwagę ruszył na północ od wioski. Naruto połknął haczyk ruszając szybko za Gaarą który co chwile się oglądał czy ten faktycznie za nim zmierza. Gdy byli już kawałek od wioski Kazekage zatrzymał się a zaraz przed nim stanął Naruto w powłoce lisa.

- Naruto… wiem że tam jesteś. Wiem też że mnie słyszysz. Więc proszę, proszę Cię…wróć do normalnej postaci. – przemawiał do przyjaciela patrząc jak ten niespokojnie się porusza. W odezwie na swoje prośby dostał tylko głośnie ryknięcie za którym poniosło się niewielkie uderzenie wiatru niczym fala uderzeniowa, ta spowodowała że pustynny piach uniósł się tworząc tumany kurzu.

- Chyba nie mam wyboru – szepnął pod nosem Gaara - * Szkoda tylko że nie mam za dużo chakry po ostatniej walce. Będę musiał się tylko bronić *

Wkoło Kazekage Suny utworzyła się jego obrona doskonała z piasku, czekał teraz na ruch swojego przyjaciela a zarazem przeciwnika. I doczekał się jinchuuriki Kyuub’iego w powłoce lisa ruszył w stronę jinchuuriki   jedno ogoniastego, ten nie czekając aż oberwie zaczął tworzyć fale piachu które spowalniały jego rywala. Wiedział że jeżeli zacznie go atakować to pogorszy tylko sprawę.

- Naruto… nie chcę używać siły ale jeżeli mnie do tego zmusisz nie będę miał wyjścia…- Kazekage zaczął już składać pieczęcie i wymawiać nazwę techniki.

- …Zawsze jest jakieś wyjście Kazekage.- Uwagę czerwonowłosego skupił na Sobie tajemnicza osoba która stała obok niego po lewej stronie. Gaara obejrzał się na lewo skąd dochodził głos, to kogo ujrzał wywołało na jego twarzy niepokój. Obok Gaary stał wyższy od niego mężczyzna w długim czarnym płaszczu który był pokryty czerwonymi chmurkami, jego głowę jak i twarzy przykrywał słomiany kapelusz.

- Czego tu szukasz?! Jeszcze wam mało? Dość już narobiliście szkód!
- Źle odebrałeś moje intencje Kazekage. Ale dobrze, odpowiem na Twoje pytania. – postać westchnęła- Zacznijmy od tego kim ja jestem.- rozmówca Gaary sięgnął ręką w górę łapiąc za swój kapelusz i zdejmując go powoli ukazał swe oblicze. Oczom Gaary ukazały się oczy błyszczące czerwienią oraz przekreślona opaska liścia na jego czole.- Nazywam się Uchiha Itachi.- przedstawił się literując swoje imię i nazwisko. Nastała cisza… Młody Kazekage nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał stał cały czas jak zahipnotyzowany… w myślach bił się co ma robić. Z jednej strony jego przyjaciel który jest pod kontrolą Kyuubi’ego a z drugiej członek Brzasku i zarazem najzdolniejszy członek najsilniejszego klanu w świecie shinobi. Itachi widząc że Gaare po prostu zatkało postanowił przerwać ciszę kontynuując swój monolog.
- Spokojnie, jak już mówiłem nie jestem tu po to by was zaatakować.
- W takim razie czego tu szukasz?!
- Nie czego a kogo.- powiedział wskazując palcem na Uzumakiego stojącego i bacznie ich obserwującego.
- Nie oddam Ci go! Podobno skończyliście polowanie bezpośrednio na nas na Bijuu i ich jinchuuriki’ch.
- To prawda. Ja przyszedłem pomóc Panu Naruto.
-P-p-pomóc? Ale jak… przecież Ty…
- Należę do Akatsuki? Jestem kryminalistą i mordercą? – spytał, sypiąc prosto z mostu obelgi które już nieraz słyszał. Gaara tylko skinął głową.- To prawda, jednak jedynie On zna prawdę o mnie. Zna prawdziwego mnie. W dodatku jest osobą która zmieni ten świat. Dlatego mu pomagam. W dodatku chce sprowadzić mojego brata na dobrą stronę. Jest jeszcze wiele innych powodów o których nie muszę Ci mówić.
- Rozumiem… lecz nadal nie wiem czy mogę Ci ufać.
- Bez urazy Kazekage ale nie zależy mi na Twoim zaufaniu.- jego ton zmienił się z powrotem na zimny.- Wystarczy że mamy wspólnego przyjaciela i że On mi ufa. Więc jeżeli zależy Ci na nim tak jak mi pozwól mi działać. – dodał i nie czekając na zgodę czerwonowłosego ruszył powolnym krokiem w stronę lisiego tworu. Itachi idąc powolnym krokiem po drodze zaczął składać dużą ilość pieczęci, gdy już stał twarzą w twarz z Uzumakim zatrzymał się na pieczęci barana. Ku zdziwieniu Gaary, Uzumaki nawet nie reagował, nie próbował atakować członka brzasku.
Itachi patrząc wiecznym Mangekyo Sharingan’em w oczy lisa przyłożył mu otwartą rękę do czoła wymawiając słowa techniki.

- Kaihou Seishin no Jutsu…


*************************

Przepraszam za dłuższą przerwę, lecz była Ona spowodowana pobytem w szpitalu.
Lecz teraz dodaje kolejną część historii naszego blondyna. Mam nadzieję że wam się spodoba i zostawicie po sobie więcej śladu niż pod poprzednim rozdziałem.

A tu scena w której Itachi przedstawia się Gaarze.

















4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy rozdział czekam nie cierpliwie na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział, chociaż momentami taki... nijaki? Chciałeś na szybko wszystko opisać i przez to momentami nie wiedziałam o co chodzi ;D
    Itachi wybawiciel normalnie >.< i jak to wgl się stało, że blondas był w takim 'stanie' ?? Hmmm... Mam nadzieję, że w nexcie wszystko wyjaśnisz ;).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał, superancka notka. Fajnie, że Itachi się pojawił i pomaga Naruto.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałem wszystkie rozdziały i powiem, że to bardzo fajne opowiadanie. W niektórych rozdziałach momentami nie wiedziałem o co w nich chodzi ale tak to nie mam nic do zarzucenia. Dodam tylko, że nie mogę sie doczekać następnej notki:D

    OdpowiedzUsuń

Gdy napiszesz miły komentarz motywujesz mnie do dalszego pisania.
Gdy padnie krytyka uczysz mnie czego mam nie robić by lepiej wychodziło. Zatem pisz co uważasz za słuszne.