-Futon: Kamikaze!- walka pomiędzy kruczowłosym a blondynem
trwałą nadal, Uzumaki za pomocą żywiołu Wiatru wytworzył 3 mniejsze trąby
powietrzne które połączywszy się w jedną większą odparły kule ognia wytworzoną
przez Uchihę. Efekt zderzenia obu technik spowodował wstrząs całą salą, na
suficie były widoczne pęknięcia co wskazywało na naruszenie struktury. Z słupów
które były podporą dla pomieszczenia nie zostało dość wiele, w połowie całe lub
całkowicie zniszczone.
Syn Kushiny, stała na chwiejnych nogach trzymając się za
wciąż krwawiącą ranę.
- Młody, jeżeli tak dalej pójdzie, wykrwawisz się tutaj…-
zauważył lis
- Nie doceniasz mnie Kyuu…- wysilił się na delikatny uśmiech
- Nie doceniasz mnie Kyuu…- wysilił się na delikatny uśmiech
W między czasie gdy Naruto przeprowadzał wymianę zdań z
Kyuubim, kruczowłosy nie próżnował i postanowił zaatakować Uzumakiego który
spuścił gardę. W mgnieniu oka, pojawił się przed zdezorientowanym blondynem
wymierzając potężnego kopniaka w brzuch, na wskutek czego niebieskooki przeleciał
parę metrów zatrzymując się na ścianie. To nie był koniec, Uchiha cały czas
podążał za swoim przeciwnikiem, gdy ten znalazł się pod ścianą kolejny kopniak
został wymierzony w klatkę blondyna, przez co ten spluną krwią. Posiadacz Lisa
bezwładnie osunął się na ziemie opierając się o ścianę.
Brat Itachiego z wymalowaną na twarzy drwiną, podszedł
powolnym krokiem do leżącego błękitnookiego, wypuszczając z szerokiego rękawa
wielkiego węża który zaczął oplatać się na blondynie. Gad zaczął zaciskać się
na ciele blondyna wywołując u niego niewyobrażalne cierpienie, krzyki
spowodowane miażdżeniem wszystkich kości momentalnie ucichły gdyż wąż rozluźnił
uścisk, gdy tylko stworzenie na powrót weszło do rękawa właściciela, blondwłosy
padł na kolana, po czym cała reszta jego ciała opadła bezwładnie na ziemie.
Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk świergotu tysiąca
ptaków, a lekko niebieski blask odbijał się od ciemnych ścian. Lewa ręka
kruczowłosego naładowana przez technikę której nauczył się będąc jeszcze w
Konoha, sunęła bez najmniejszego zawahania w
miejsce gdzie znajdowało się serce Uzumakiego. Po chwili lewą pierś
posiadacza Kyuubi’ego przeszła ręka
naładowana chidori… Niewymalowane zaskoczenie, zagościło u młodego Uchihy gdy w
miejscu w którym leżał przed chwilą z kłębu dymu wyłoniła się drewniana kłoda.
Jednak Uczeń Orochimaru nie miał czasu głowić się nad tą sytuacją gdyż musiał
zablokować niezbyt udany atak Naruto. Błękitnooki przez ogromny ból który
odczuwał wyprowadzał niezbyt precyzyjne ataki, cudem było to iż w ogóle jeszcze
dyszał, gdyby nie wykonał w ostatniej
chwili podmiany najprawdopodobniej został by zmiażdżony przez węża oraz dobity
przez swojego przyjaciela. Sasuke spostrzegł dość sporą lukę w ruchach
Uzumakiego dającą mu szanse na wyprowadzenie silnego kopniaka w brzuch. Jednak
posiadacz sharingana nie poprzestał na tym, już po chwili znalazł się przy
blondwłosym uderzając go z pięści w policzek, jak by tego było mało, powalił go
na ziemie uderzając go łokciem w plecy.
Gdy zauważył że ten nadal na drżących ramionach próbuje się,
kopnął w już wcześniej połamane żebra Syna Czwartego Hokage. Przez uwolnioną w
chwili kopnięcia chakrę, Sakryfikant Lisa o Dziewięciu ogonach przeleciał całą
długość Sali, przebił się przez wcześniej już naruszoną ścianę do sąsiedniego
pokoju.
Leżąc w stercie gruzu Uzumaki poczuł jak pogruchotane żebra
przebijają płuco powodując niewyobrażalny ból oraz trudności z oddychaniem.
Wiedział że to jego koniec, wiedział że nie da rady walczyć w takim stanie.
Siedział oparty o ścianę w pokoju obok Sali gdzie przed
chwilą toczył walkę, chciał zatamować rany z których sączyła się krew lecz były
one zbyt rozległe. Do tego wszystkiego opuściły go wszystkie siły, cała chakra
gdzieś uleciała, nie wiedział jak to się stało, lecz jednak…
- Kyuubi…jesteś
ze…mną…?
- Jasne młody, cały czas.- odpowiedział z wyraźnym współczuciem
- Kyuubi…mam py…Nng!... pytanie…
- Młody, nic nie mów, pogorszysz tylko swój stan!- krzyknął lis
- Mój…Nng…stan…zalicza się…i tak…do…najbardziej…bez…beznadziejnych- zaśmiał się przez chwilę lecz zaraz poczuł skutki swojej głupoty. Po opanowanym ataku kaszlu szkarłatną cieczą, ponownie się odezwał.- Jednak… zanim… do końca… się … wykrwawię… chciał bym… coś wiedzieć … a później … coś …zrobić …KUSO!- zaklął, gdyż nawet najmniejszy uśmiech powodował duży spazm bólu.
- Co to takiego? – spytał nadzwyczaj zaskoczony dziewięcioogoniasty. Nie mógł zrozumieć, co może być aż tak ważnego, ważniejszego od jego życia.
- Nie… nie musisz … umierać …- przerwał, ponieważ przebite płuco dało o sobie znać- wypuszczę Cię… jednak… wcześniej… chcę poznać… Twoje… imię.
- Jasne młody, cały czas.- odpowiedział z wyraźnym współczuciem
- Kyuubi…mam py…Nng!... pytanie…
- Młody, nic nie mów, pogorszysz tylko swój stan!- krzyknął lis
- Mój…Nng…stan…zalicza się…i tak…do…najbardziej…bez…beznadziejnych- zaśmiał się przez chwilę lecz zaraz poczuł skutki swojej głupoty. Po opanowanym ataku kaszlu szkarłatną cieczą, ponownie się odezwał.- Jednak… zanim… do końca… się … wykrwawię… chciał bym… coś wiedzieć … a później … coś …zrobić …KUSO!- zaklął, gdyż nawet najmniejszy uśmiech powodował duży spazm bólu.
- Co to takiego? – spytał nadzwyczaj zaskoczony dziewięcioogoniasty. Nie mógł zrozumieć, co może być aż tak ważnego, ważniejszego od jego życia.
- Nie… nie musisz … umierać …- przerwał, ponieważ przebite płuco dało o sobie znać- wypuszczę Cię… jednak… wcześniej… chcę poznać… Twoje… imię.
Zaciekawienie przemieniło się w szok i niedowierzanie. Nawet
gdy był na skraju śmierci, nie myślał o sobie, martwił się o niego. Pomimo że
ten winien był śmierci jego rodziców, to Uzumaki chciał go od tak wypuścić.
Blondyn widząc że lis nic nie odpowiada, postanowił nie
tracić czasu i wypuścić lisa zanim jego czas dobiegnie końca. Gdy już sięgał
pieczęć by ją zerwać, dziewięcioogoniasty zatrzymał go w ostatniej chwili, co
bardzo zdziwiło blondyna.
- Na to jest jeszcze za wcześnie… Naruto…-
powiedział swym basowym głosem.- Po za tym… jest jeszcze inne, lepsze wyjście…-
dopowiedział
- Inne wyjście?- powtórzył zdziwiony
- Zgadza się, lecz najpierw…- wypuścił ze swojego pyska trochę ciepłego powietrza, przez co blondyn był zmuszony do przymknięcia oczu. Gdy na powrót je otworzył, nie było już ciemności, nie było krat, wody która sięgała mu po kostki ani starych zardzewiałych rur oraz pochodni oświetlających dotychczasowe pomieszczenie. Teraz dookoła niebieskookiego była biała nicość, a przed nim siedział Kyuubi w pełnej okazałości, jednak nie był On uwięziony za kratami jak dotychczas.
- Inne wyjście?- powtórzył zdziwiony
- Zgadza się, lecz najpierw…- wypuścił ze swojego pyska trochę ciepłego powietrza, przez co blondyn był zmuszony do przymknięcia oczu. Gdy na powrót je otworzył, nie było już ciemności, nie było krat, wody która sięgała mu po kostki ani starych zardzewiałych rur oraz pochodni oświetlających dotychczasowe pomieszczenie. Teraz dookoła niebieskookiego była biała nicość, a przed nim siedział Kyuubi w pełnej okazałości, jednak nie był On uwięziony za kratami jak dotychczas.
Młodego Shinobi zdziwił ten niecodzienny widok, gdyż nie
przypominał sobie by był kiedykolwiek w tym miejscu. Lis widząc pytający wzrok
swojego Jinchūriki, zaraz zabrał głos.
- Nie obawiaj się, w tej chwili odciąłem naszą mroczną naturę
chakry od nas, nie usłyszy nas tu ani nie zobaczy tego co robimy.-
Wyjaśnił na tyle by chłopak załapał.- Jednak nie możemy przebywać tutaj wiecznie, prawdę mówiąc
mamy mało czasu. Więc pozwól że zabierzemy się do roboty.- dodał
i nagle po złożeniu paru pieczęci, w obłokach dymu pojawił się zwój, który był
tej samej wielkości co blondyn. Po chwili zwój samoczynnie się rozwinął na dość
sporą długość a na środku zwoju namalowana była identyczna pieczęć którą
błękitnooki ma na brzuchu.
- Naruto, to jest świadectwo mojej wierności. Jeżeli splamisz
środek namalowanej pieczęci swoją krwią, już na zawsze pozostanę Ci posłuszny.-
przedstawił całą sprawę Kitsune
Syn, Minato i Kushiny patrzył przez chwilę, to na zwój to na
lisa. Nie wiedział jak postąpić. Wizja życia mu się podobała, jednak nie chciał
obciążać lisa takim ciężarem. Pomyślał jeszcze przez chwile, spojrzał prosto
wielkie oczy swojego bijū.
- Kyuu, czy Ty…no
wiesz… jesteś tego pewny?- spytał- Przecież
możesz być wolny, możesz robić co chcesz. A ja… ja mam Cię za przyjaciela a nie
za służącego, czy coś w tym guście, ten teges.
- Naruto, nie ma czasu na głupoty!- warknął- To że będę musiał robić co mi każesz nie oznacza że to przekreśla naszą przyjaźń.- dodał już łagodniej
- Naruto, nie ma czasu na głupoty!- warknął- To że będę musiał robić co mi każesz nie oznacza że to przekreśla naszą przyjaźń.- dodał już łagodniej
Uzumaki popatrzył jeszcze na lisa, starał sobie poukładać
wszystkie słowa które wypowiedział jego Lisi przyjaciel. Po czym uśmiechnął
się, przygryziony palec uniósł nad zwojem, tak by kropla krwi spadła na środek
pieczęci. Gdy tylko krew blondyna splamiła papier, szkarłatna ciecz rozeszła
się wzdłuż namalowanych na nim znaków, co ciekawsze jedno z ramion pieczęci
którą złożył Yondaime Hokage, wypaliło się!
Uzumaki wrócił do świata rzeczywistego, jego ciało spowijała
pomarańczowa chakra lecz gdy tylko ten podniósł się na nogi, cała chakra
wsiąkła niczym woda w gąbkę w jego ciało. Co zdziwiło blondyna to to że nie
odczuwał żadnego bólu.
Wygląd Naruto również uległ zmianie, jego oczy nie były już
błękitne przybrały teraz kolor istnej czerwieni, włosy były bardziej
nastroszone a blizny na policzkach uwydatniły się. Krótko mówiąc przybrał
wygląd podobny do tego gdy mroczna chakra lisa przejmowała nad nim kontrole i
ukazywał się pierwszy ogon, z tą różnicą że teraz nie było ani powłoki z chakry
ani ogonów. Chłopak popatrzył na swoje dłonie, czuł niesamowity przepływ
energii.
- Sugoi…- szepną sam do siebie… dodatkowo zdumiony był tym
że w pełni panował nad swoim ciałem. Pieczęć Ośmiu Trygramów poziom drugi
aktywowana!
Poczuł nagły wzrost chakry z miejsca w które posłał swojego
byłego przyjaciela, powolnym krokiem trzymając katanę podszedł do dziury w
ścianie, gdy tylko przeszedł do następnego pomieszczenia w którym wylądował
shinobi z Konohy otrzymał potężne kopnięcie w podbródek w skutek czego , głowa
kruczowłosego odchyliła się do tyłu a sam odleciał do tyłu! To nie koniec, blondyn znalazł się przy Uchihą
przymierzając się do kopnięcia w twarz, ten w ostatniej chwili zasłania się
swoimi skrzydłami, jednak siła uderzenia była tak duża że posłała brata
Itachiego na ziemie! Jinchūriki Dziewięcioogoniastego nie miał
zamiaru kończyć, posłał jedną technikę z rodzin Futon w stronę młodszego
Uchihy, ten w ostatniej chwili unika groźnego i bądź może śmiertelnego ataku.
Syn Fugaku po podniesieniu się z ziemi ruszył
z szarżą trzymając katane w ręku na Uzumakiego, jednak ten skutecznie odpierał
każdy atak, później role się odwróciły i to Uczeń Orochimaru musiał przejść do
defensywy. Pomimo swojego Dōjutsu, kruczowłosy z trudem unikał cięć kunai’em
przez co, co chwilę na skórze pojawiały się nowe cięcia. Były członek drużyny siódmej szybko odskoczył
od blondyna by po chwili naładować swój miecz naturą błyskawicy. Blondyn unikał
cięć ostrza by nie zostać dodatkowo porażonym przez miecz z chidori. Kage
Bunshin no Jutsu! Obok blondyna pojawiły się jego dwie kopie które ruszyły do
przodu by zdezorientować rywala, oryginał ruszył w środku zaraz za swoimi
klonami. Członek ex klanu Uchiha odpierał teraz ataki dwóch klonów oraz
oryginału Naruto, co równało się ze sporym wysiłkiem, w pewnym momencie jeden z
klonów wytrącił katanę z rąk Uchihy która wbiła się kawałek dalej. Blondyn
tylko czekał na ten moment, szybko odskoczył od wciąż walczących klonów które
później odwołał. Staną w lekkim rozkroku łapiąc się ręką w nadgarstku prawej, w
jego ręku ukazał się Rasengan. Lecz to nie był koniec, w jednej sekundzie
wirującą kule spowiła pomarańczowa chakra a kolor techniki z błękitnego zmienił
się na czarny! Po czym rozpoczął szarżę z nową techniką w stronę Uchihy. Ten
nie pozostał obojętny i po chwili po pomieszczeniu ponownie rozległ się dźwięk
aktywowanej techniki, dzięki przeklętej pieczęci przybrała taki sam kolor jak
technika Uzumakiego. Obaj natarli na siebie swoimi technikami…
Troje Konoszan biegło ile tchu w płucach,
przemierzając labirynt którym była kryjówka jednego z trzech sanninów, po
informacjach które przekazała im Sakura, Hatake był pewny że nic dobrego z tego
nie wyniknie. Akane patrząc na swoją różowowłosą przyjaciółkę spostrzegła
smutek na jej twarzy, wiedziała że coś musiało się stać, skorzystała z okazji
że zielonooka biegła kawałek za nimi, podbiegła do lidera drużyny pytając o
tego Uchihę o którym wspominała Haruno.
Szarowłosy opowiedział czarnookiej o uczuciu
Uczennicy Tsunade do ostatniego z klanu Uchiha. Jednak nie wiedział że te
uczucia mieszają się między blondynem a kruczowłosym.
Pozostałą drogie przemierzali już w
milczeniu, wymieniając między sobą tylko spojrzenia w którym malował się niepokój.
Nagle bieg został przerwany potężnym wstrząsem który spowodował utratę
równowagi oraz głośnym wybuchem. Dopiero to wyrwało z rozmyślań różowowłosą.
- Naruto…- wyszeptała pod nosem wyraźnie
zaniepokojona dziewczyna
Cała trójka natychmiast wznowiła bieg, co
zaskoczyło Akane i Kakashiego to, to że medyczka natychmiast przyspieszyła, do
tego jej uniesiona już do góry twarz nie wyrażała smutku a determinacje.
Pędem ruszyli w stronę w stronę miejsca z
której nadszedł hałas, wybiegając za zakrętu w oddali zobaczyli światło dnia,
szybko rzucili się w tamtym kierunku, zielonooka biegła tak szybko że nie
patrząc pod nogi przewróciła się, jednak nie zważając na to podniosła się i
zaczęła biec dalej. Pierwsza wbiegła do miejsca w którym walczyli blondyn wraz
z Uchihą, jednak obecnie nie przypominało to Sali jaką była na początku, teraz
wszędzie walał się gruz, w niektórych miejscach można było dostrzec niewielkie
ślady krwi. Sala treningowa w której walczyli obaj przyjaciele zawaliła się.
Uczennica jednej z trójki legendarnych
sanninów rzuciła się na poszukiwanie blondwłosego przyjaciela. W tym samym
czasie szarowłosy znalazł ciało należące do jakiegoś mężczyzny lecz nie był to
Uchiha. Jonin spostrzegł na czole tajemniczego osobnika pieczęć.
- Junjou shitai*…
-Naruto…! – krzyknęła różowowłosa gdy znalazła
Uzumakiego przywalonego gruzem, cała trójka wzięła się za „odkopanie” blondyna,
gdy tylko udało im się uwolnić go od całego ciężaru, młoda medyczka zaraz
zaczęła sprawdzać stan w jakim znajdował się jej przyjaciel. Z szoku zasłoniła
dłonią usta a z szeroko otwartych oczu zaczęły lecieć gorzkie łzy. Naruto żył
jednak jego stan był wręcz krytyczny. Wylotowa dziura w lewym boku, połamane
wszystkie niemalże kości żebrowe na dodatek jedna z nich przebijała płuco
chłopaka na co wskazywał ciężki i nierówny oddech. Odrażające było również to w
jakim stanie było odzienie młodego shinobi, a właściwie jego brak. Tam gdzie
znajdowały się jakieś strzępy, były one zakrwawione, nawet włosy chłopaka były
we krwi.
Haruno pomimo zaszklonych oczu natychmiast przystąpiła do leczenia, Akane by dodać przyjaciółce otuchy położyła lewą rękę na jej prawym ramieniu.
Haruno pomimo zaszklonych oczu natychmiast przystąpiła do leczenia, Akane by dodać przyjaciółce otuchy położyła lewą rękę na jej prawym ramieniu.
Zielonooka cały czas ze łzami w oczach które
spadały na twarz blondyna starała się uleczyć chłopaka, w pewnym momencie
poczuła uścisk na swym nadgarstku, co wyrwało ją z letargu w jakim się
znajdowała, spojrzała się na twarz błękitnookiego na której malował się
niewielki uśmiech.
- Sakura-chan… - uśmiechną się nikle w jej
stronę
- H-hai…- wyszlochała dziewczyna
- H-hai…- wyszlochała dziewczyna
Chłopak drugą ręką wyciągną z kieszeni kwiat
który dostał przed wyprawą na misje od Akane, przypomniał sobie Jej słowa, po
czym położył Jej go na otwartej dłoni zamykając ją. Ta spojrzała na kwiat a
później na Uzumakiego.
Kochiya widząc to uśmiechnęła się, zacisnęła
rękę na ramieniu przyjaciółki na co ta od razu spojrzała na nią pytająco.
Zielonowłosa kiwnęła głową na znak by przyjęła podarunek.
Z ust Syna Czwartego dało się usłyszeć ciche „przepraszam”,
po czym jego powieki samoczynnie opadły…
__________________________________________
Wybaczcie że tak krótko, ale naprawdę nie chciałem na siłę przeciągać
tej walki.
Teraz będzie pewnie mała przerwa która będzie miała na celu ulepszenie graficzne bloga, miałem też poprawić dwa pierwsze rozdziały ale nie jest co do tego pewny.
Teraz będzie pewnie mała przerwa która będzie miała na celu ulepszenie graficzne bloga, miałem też poprawić dwa pierwsze rozdziały ale nie jest co do tego pewny.
Póki co czekam na wasze rozdziały, szczególnie na:
Unn-chan oraz mkspoko.
Jak zawsze notka znakomita,jestem ciekaw dalszego przebiegu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next`a i oczywiscie zycze duzo weny.
P.S
A jesli chodzi o przerwe to ile ona bedzie trwała tak około?
Bosko, nie no brak mi słów czytałam z zapartym tchem. Jestem ciekawa co się dalej stanie.
OdpowiedzUsuńTakże jestem ciekawa ile będzie trwać przerwa?
Świetna notka:) Walka jest opisana przepięknie :D I Naruto dał jej ten kwiat wiiiiiii*tańczy na krześle* Czekam na next:P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Była akcja, emocje, czego chcieć więcej? Nie mogę przetrawić NaruSaku... ale no... Zrobię to dla Ciebie :P!
OdpowiedzUsuńPodsumowując: bardzo mi się podobał chapter ;3.
Czekam na next i życzę weeeny :). Pozdrawiam!
O jacie, ae fajowe opidy walki *__* Wiedziałam, że chłopaką to jakoś lepiej wychodzi xDD No zarąbiście wprost :D
OdpowiedzUsuńCała ta akcja z Kyuubim była boska ;D ta deklaracja wierności no naprawdę fajny pomysł ;D I że to wyszło z ust lisa, to normalnie szok :))
Naruto ładnie rozwalił Uchihe ]:-> Ciekawe czy przeżył? Chociaż nie, jego los jest mi obojętny xDD
Nie mogę no, jak opisałeś reakcje Sakury to w głowie mam " zaś ryczy..." no ale ok jeszcze tutaj mogę to strawić xD patrz jak się dla ciebie poświęcam! XD
Ostatnia scena z tym kwiatem, słodka, urocza i wybitna *__* Nie podoba mi się komu wręcza tego już pewnie zgniecionego kwiatka, ale to szczegół xD
Podsumowując: Notka świetna, pisz sybciej następny rozdział :) Czekam z (NIE)cierpliwością, życzę weny i pozdrawiam :)
PS: Super wygląd, troszkę środkowe zdjęcie przeszkadza w czytaniu, ale tak fajnie się komponują kolory, że można wybaczyć :)
Czytałem twoje notki od dawna, jednak jakoś teraz postanowiłem się za to porządniej zabrać! :)
OdpowiedzUsuńHistoria jest bardzo ciekawa, mocno się wciągnąłem, aż nie mogę doczekać się nexta.
Zapraszam również do siebie!
Pozdrawiam!
I znowu walka była naprawdę świetna. Choć nie podobało mi się to, że Naruto tak bardzo oberwał. Miał taką moc i dał się pobić jak dla mnie dałeś Sasuke za dużo mocy. Dobra nie narzekam już. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńP.S.
Zajefajny wygląd bloga;)
A na na moją notkę niestety będziesz musiał jeszcze poczekać.
Witaj,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo dobry, Naruto i Kyuubi współpracują, w zasadzie to Kyuu dał mu zwój, który zapewnia jego posłuszeństwo... Sama walka bardzo interesująca, zastanawia mnie kim jest ten człowieczek, którego znaleźli i gdzie to podział się Uchiha, mam nadzieję, że z Naruto będzie wszystko w porządku... Czekam z niecierpliwością na następny rozdział...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Walka pomiędzy naruto i sasuke jest świetna. Mam nadzieję że ta przerwa długo nie potrwa... mam taką nadzieję. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńJestem z bloga http://naruto-historia-pisana-od-nowa.blog.onet.pl gdzie znany jestem jako Dawidos.
Chciałem cię poinformować, że nominowałem cię do "The Versatile Blogger Award".
Pozdrawiam i życzę dużo weny :).
Notka pierwsza klasa, GRATULACJĘ.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNotka super tak jak i poprzednie. Tylko 1 uwaga narto w sage mode z sasuke bez susanoo i amaterasu rozprawił by się bez problemu ;p
OdpowiedzUsuń