I tak oto powstał rozdział siedemnasty, jestem niezmiernie zaskoczony ilością komentarzy pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję że ten spodoba wam się tak samo. Chciałbym też obwieścić że specjalnie na rzecz bloga powstał fanpage Naruto Reunion, więc jeżeli naprawdę podoba wam się moje opowiadanie zapraszam do lajkowania, dzięki temu zdecydowanie łatwiej będzie mi was powiadamiać o nowych notkach.
Rozdział z dedykacją dla Soli-chan, która zapewne zaraz dogrzebie się braku przecinków i kropek lub też złych zwrotów/wyrażeń. Tak "żono"! Dedykacja dla Ciebie!
Zapraszam
***
Blondwłosy siedział przy kuchennym stole, popijając zieloną
herbatę wpatrywał się w spływające po szybie okna krople deszczu które niestety
nie napawały optymizmem. To prawda, od samego rana gdy tylko Uzumaki obudził
się, deszcz lał nie ubłagalnie. Miał jednak szczęście że po ostatniej misji,
Tsunade dała całej drużynie trochę wolnego i nie musiał obawiać się jakiegoś
pilnego wezwania przez swoją przełożoną.
- Zamierzasz
przesiedzieć tak cały dzień?- basowy głos rozniósł się po wnętrzu chłopaka
- Widzisz tę pogodę za oknem?- spytał- Nie wiesz jak to jest przemoknąć do
suchej nitki.- wypalił podpierając głowę o rękę
Lis wiedząc że niebieskooki ma racje nie odezwał się już ani
słowem, nie wiedział jak to jest, nigdy nie doświadczył tego zjawiska.
- Jednak masz rację, nie możemy zmarnować wolnego czasu.-
powiedział dopijając ostatni łyk zielonego naparu i odstawiając naczynie do
zlewu.
- Zatem co planujesz?- spytał
wyraźnie zaciekawiony dziewięcioogoniasty
- Wiesz, myślałem żeby potrenować naszą nową umiejętność. Co Ty na to?- spytał
a w jego głosie dało się wyczuć nutkę ekscytacji
- W sumie czemu nie… - odpowiedział,
a czując zapał swojego przyjaciela uniósł nieznacznie kącik ukazując tym samym
swój biały kieł
Tak też uczynił, założył jeszcze tylko na siebie płaszcz
przeciwdeszczowy i zaciągając kaptur na głowę przekroczył drzwi mieszkania.
***
W ten paskudny dzień nie tylko niebieskooki przechadzał się
ścieżkami wioski, w innej jej części pewna dziewczyna o zielonych oczach oraz
różowych włosach, właśnie wracała od swojej przełożonej. Choć także miała
wolne, to po za misjami miała również inne obowiązki, na przykład pomoc w
szpitalu czy też odebranie raportów. Ubrana w czerwony płacz przeciwdeszczowy
oraz z parasolką w ręku, powolnymi krokami przemierzała ulicę Konohy, nie
spieszyło się jej, lubiła spacerować w deszczu, dźwięk kropel rozbijających się
kropel deszczu uspokajał ją. Jako że miała zbyt blisko do domu od budynku
administracji, postanowiła wybrać okrężną drogę lub właściwie, wybrać się na
spacer.
Przechadzając się jedną z leśnych ścieżek skalała od kałuży
do kałuży, przypomniała sobie dzieciństwo gdzie wracając z rodzicami robiła dokładnie to
samo. Spojrzała na lewo słysząc czyjś krzyk, przechodząc pomiędzy drzewami w
stronę niewielkiej polany spostrzegła męską sylwetkę, po blond mokrej od
deszczu czuprynie, rozpoznała kim jest ta osoba. Oparła się o jedno z drzew i
trzymając parasolkę w ręku postanowiła
poobserwować trening Uzumakiego.
***
Pomimo nadal nieustępującej ulewy błękitnooki stał na środku
niewielkiej polany, odgarnął mokrą grzywkę która przez deszcz opadała mu na
czoło. Przez ten cały czas próbował znaleźć jakąkolwiek różnicę pomiędzy rasengan’em
którego tworzył będąc sobą, a tym będąc w trybie Fūin Shiki. Jednak jak by się
do tego przykładał i tak nie poczuł żadnej różnicy pomiędzy dwoma trybami.
- Spróbujmy jeszcze raz!- krzykną a w chwili gdy uderzał
wielki głaz dało usłyszeć się nazwę techniki. Gdy tylko warstwa kurzy która
wzniosła się opadła, przed rozwalonym kamieniem stał blondyn trzymający się za rękę.
- Cholera… jestem do niczego…- wydyszał
- Młody, a może dodajmy do rasengana moją
chakrę- zaproponował Kyuubi
- Dobry pomysł, tylko jak ja mam to zrobić?
- Wiesz, akurat używając drugiego poziomu
pieczęci nie powinno być to dla Ciebie problemem. Wystarczy że w chwili w
której skumulujesz w dłoni wystarczająco dużo energii, skup w niej trochę mojej
chakry, pamiętaj że będąc w Fūin Shiki nie jesteś narażony na stratę kontroli
nad moją mocą. Jednak to nie znaczy byś przesadził z dawką, nie wiemy co się
stanie, a nie chcesz chyba stracić ręki.- wydedukował lis
- Rozumiem, to w takim razie do roboty- już po chwili w jego ręku pojawiła się
autorska technika czwartego Hokage, Uzumaki skupił się by dodać trochę chakry
lisiego przyjaciela.- Jeszcze… jeszcze
troszkę… ociupinkę...- mówił jakby sam do siebie dodając kolejne pokłady
energii swojego Bijuu- To jest to!-
wyraźnie zadowolony spoglądał na swoje dzieło. Rasengan bowiem zmienił kolor z
błękitnego na czarny i na dodatek spowijał go ognisty pierścień.
- Na co czekasz!
Sprawdź co to potrafi!- skarcił swojego Jinchūrikiego Kurama
Syn Minato upatrzył sobie cel którym było wielkie drzewo, po
czym rozbiegł się i wyskakując do góry uderzył w nie z impetem. Sprawy
potoczyły się następująco, po uderzeniu wytworzył się płonący wir ognia który
zamienił swój cel w popiół, a w okolicy 3 metrów nie było żadnych oznak
padającego deszczu, cała gleba w niektórych miejscach wypalona była tak sucha,
jakby od co najmniej miesiąca nie zaznała chodź krzty wody! A fala ciepła
dotarła do zielonookiej, wyrwała jej parasolkę z ręki. Gdy w miejscu uderzenia
tumany kurzu opadły, Sakura spostrzegła jak jej przyjaciel leży kawałek od
miejsca eksplozji, na mokrej ziemi i z rozłożonymi rękoma pozwalał kroplą
spadającym z nieba roztrzaskiwać się o jego twarz.
Słysząc jak ktoś zmierza w jego stronę, uśmiechną się lekko.
Bardzo dobrze wiedział kim jest ów osoba.
- I jak Ci się podobało przedstawienie?- spytał gdy zielonooka
nachyliła się nad nim.
- Baka… nie mogłeś sobie odpuścić chociaż dziś?- spytała podirytowana Haruno.
Niebieskooki wzruszył tylko ramionami.
- „No tak, w końcu to Naruto…” - westchnęła, a uśmiech mimowolnie wpłynął na jej usta
Po wyleczeniu wszystkich zadrapań Uzumakiego chciała wstać,
jednak niespodziewanie poślizgnęła się na mokrej trawie lądując prosto na swoim
przyjacielu. Ich spojrzenia spotkały się, Sakura nie mogła oderwać wzroku od
jego wręcz lazurowych tęczówek, wpatrując się w oczy chłopaka, mogła wyczytać w
nich szczęście. Jej policzki oblał rumieniec widząc jaka odległość dzieli ich
twarze. Podobnie miał Naruto który czuł na sobie przyspieszony oddech Uczennicy
Tsunade.
Medyczka zareagowała
dopiero po jakimś czasie, odrywając się od kolegi z drużyny. Odwracając
wzrok w innym kierunku starała się ukryć zarumienioną twarz.
***
Po dość udanym treningu blondwłosy postanowił wrócić do domu
uprzednio po drodze odprowadzając Sakurę. Gdy tylko przekroczył próg drzwi
swojego mieszkania, od razu postanowił udać się pod prysznic by doprowadzić się
do jako takiego stanu. Gdy po skończonej kąpieli wyszedł łazienki, spojrzał w
stronę okna i z zadowoleniem stwierdził że deszcz zaprzestał uprzykrzania
ludziom życia. Podchodząc do szafki wygrzebał pomarańczowe spodnie od dresu
które zaraz na siebie wsunął, niespodziewanie usłyszał jak ktoś dobija się do
jego drzwi dzwoniąc dzwonkiem, zbiegł szybko na dół by zobaczyć kto to taki,
okazało się że w drzwiach stała…
- Sakura-chan?- chłopak był wyraźnie zdziwiony na widok
różowowłosej- Czy coś się stało?- spytał widząc jak ta się w niego wpatruje
jednak nic się nie odzywa
Dopiero gdy poraz któryś Uzumaki wypowiedział imię
dziewczyny, ta wybudziła się z letargu . Zaprosił ją do gestem ręki do środka,
po czym poprosił by usiadła a On pójdzie się ubrać. Przystając na jego prośbę
usiadła na kanapie w salonie rozmyślając nad reakcją na widok półnagiego
Naruto, musiała jednak szybko się uspokoić widząc jak właściciel mieszkania
schodzi po schodach na dół.
- Sakura-chan, wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona,
jest Ci gorąco?- spytał zaniepokojony kucając przed młodą medyczką
- Eeto… a tak, nic mi nie jest- odpowiedziała zmieszana, wymachując przy tym
śmiesznie rękoma. Niebieskookiemu wydało się to dość dziwne, jednak pozostawił
to bez komentarza.
- W takim razie, co Cię do mnie sprowadza?- spytał przysiadając się obok
dziewczyny
- Ach… prawie bym zapomniała, wracając z zakupów spotkałam po drodze Ino, która
poinformowała mnie że spotykamy się dziś o dwudziestej w barbecue i poprosiła
mnie bym Cię o tym powiadomiła. Co Ty na to?
- W sumie… - udał zastanowienie-… dawno się nie widzieliśmy więc chętnie-
uśmiechną się w stronę Sakury a ta odpowiedziała mu tym samym.
Odprowadzając zielonooką do drzwi spojrzał na zegarek,
śmiało stwierdził że ma jeszcze dwie godziny. Nie chcąc marnować wolnego czasu
postanowił trochę posprzątać gdyż jego mieszkanie pozostawiało wiele do
życzenia a nie chciał gościć Sakury w takich warunkach następnym razem w takich
warunkach. Po skończonych porządkach odraz odświeżeniu się widząc że zbliża się
umówiona godzina zarzucił na czarną koszulkę ze znakiem wiru na piersi,
pomarańczowo czarną bluzę zostawiając rozpięty suwak, po czym wyszedł z domu
kierując swe kroki w stronę knajpki.
Gdy tylko odtworzył drzwi jadalni w której zbierali się jego
wszyscy przyjaciele, usłyszał głośne rozmowy oraz śmiechy swoich znajomych.
Podszedł do stolika witając się ze wszystkimi, zajmując wolne miejsce między
Shikamaru a Kibą spostrzegł że są tu wszyscy prócz drużyny Gai’, sprawa szybko
została wyjaśniona przez młodego Narę który poinformował Naruto że są na misji.
Gdy tylko jedzenie pojawiło się na stole, wszyscy zabrali
się za konsumpcje potraw, Uzumaki spostrzegł że Akane dość dobrze dogaduje się
z żeńską częścią jego znajomych, co
bardzo go cieszyło. Z uśmiechem przyglądał się plotkującym przyjaciółką, które
co chwilę się z czegoś podśmiewały, jednak te poczuły na sobie jego wzrok i
wszystkie na niego, zmieszany niebieskooki nie wiedząc co zrobić natychmiast
zabrał się za pałaszowanie swojego dania na co te znów wybuchły gromkim
śmiechem.
- A więc widziałeś się z Sasuke… Naruto?- spytał Syn Shikaku
a wszystkie spojrzenia spoczęły na Uzumakim
- Nie do końca…- westchną masując przy tym brwi, czując na sobie pytające
spojrzenia przyjaciół zaczął wyjaśniać- … było to jakieś jutsu którego nazwy
nie znam, gdy pokonałem „Sasuke”- za gestykulował palcami cudzysłów wymawiając
imię Uchihy- okazało się że był to jakiś inny człowiek który był w niego
przemieniony, używał tych samych technik, był tak samo silny, potrafił nawet
złapać w genjutsu… - oparł głowę o oparcie siedzenia przeczesując swoją blond
czuprynę ręką-… nie chcę nawet myśleć jaki silny się stał, skoro dysponuje
takimi jutsu.
Wszyscy zamilkli, każdy widział markotny wyraz twarzy
Uzumakiego, każdy wiedział jak wiele dla ich przyjaciela znaczy sprowadzenie
Uchihy do Wioski, mieli wątpliwości by ten chciał dobrowolnie jednak nie
chcieli dokładać mu dodatkowych zmartwień. Smętną atmosferę przerwał Chōji
który wymachując pałeczkami o mały włos nie wydziobał oka siedzącemu obok Kibie.
Reszta czasu zeszła całemu towarzystwu na rozmowach na przeróżne tematy, nikt
na szczęście Naruto nie spostrzegł jego sztucznego uśmiechu, prawie nikt... Gdy
tylko spostrzegli późną godzinę na zegarze wiszącym na ścianie knajpy, postanowili się rozejść tłumacząc, że na nich już czas.
Gdy każdy rozszedł się w swoim kierunku.
***
Kolejny dzień
był zupełnym przeciwieństwem poprzedniego, od samego rana przez okna wpadały
promienie słońca oraz dało się usłyszeć donośny śpiew ptaków, tak właśnie
przedstawiała się wiosna która nadeszła wielkimi krokami. Po nieprzespanej
nocy, Uzumaki siedząc w salonie popijał kolejny kubek kawy, jednak nawet już i
gorący napój nie usuwał zmęczenia widocznego na twarzy chłopaka, po zimnym oraz
orzeźwiającym prysznicu który skutecznie podziałał na jego zmysły jak i resztę
ciała, ubrał się po czym ruszył w kierunku który tylko On znał. Po około
piętnastu minutach spaceru doszedł do rezydencji klanu Nara, gdy tylko stanął
pod drzwiami, zapukał lekko, nie słysząc żadnego odzewu ani kroków dochodzących
z wnętrza domu, odwrócił się na pięcie z zamiarem powrotu do domu. W sumie nie
dziwił się, była jeszcze dość wczesna godzina więc nie miał o to do nikogo
żalu. Gdy był już na schodach, drzwi domu otworzyły się, w progu stała
brązowowłosa kobieta ubrana w fartuch kuchenny.
- Ohayou Yoshino-san,
przepraszam że tak wcześnie…- przywitał się grzecznie z matką przyjaciela,
przepraszając za najście-… ale czy zastałem Shikamaru?- spytał
- Witaj Naruto..- zawtórowała mu kobieta uśmiechając się do niego, bardzo go to
zdziwiło ponieważ nie pamiętał by ktoś z dorosłych, prócz jego sensei, babci
Tsunade oraz właściciela jego ulubionej knajpki tak reagowali na jego widok-…
tak, zaraz go poproszę… może wejdziesz?
- Nie, dziękuje, poczekam tutaj.
Kobieta nadal
się uśmiechając, zagłębiła się z powrotem do środka a po chwili dało się
usłyszeć głośny krzyk rodzicielki młodego Nary która wołała jego imię, zaśmiał się pod nosem,
pamiętał jak ten opowiadał nieraz że jego matka jest brutalna, jednak pomimo to
i tak mu zazdrościł.
- Naruto, co Ty…-
w drzwiach pojawił się Shikamaru który był jeszcze wyraźnie zaspany. Widząc
jednak twarz blondwłosego przyjaciela, przeprosił go na moment i po chwili był
gotów do wyjścia- przejdźmy się…- dodał
Cała droga
minęła im w milczeniu, niebieskooki wpatrzony w swoje buty kopał kamienie które
leżały na drodze, natomiast szatyn cały czas próbował wyczytać z twarzy
Uzumakiego jakieś emocje. Dopiero gdy doszli do niewielkiego pagórka
porośniętego trawą, Naruto usiadł na zielonym nakryciu a zaraz obok niego rozłożył
się uczeń Asumy.
- Przepraszam
że wyrwałem Cię tak wcześnie z domu… Shikamaru…- wypalił Syn Kushiny
przerywając ciszę
- Nie ma sprawy… i tak się nudziłem…- powiedział ziewając- tak więc… o czym
chciałeś ze mną pogadać? Czy to ma jakiś związek z wczorajszą rozmową w barbecue?
Posiadacz
Kyuubi’ego westchnął, przecierając oczy…
- Wiesz, wtedy
na misji… gdy walczyłem z podróbką Sasuke, powiedziałem Sakurze coś czego nie
powinienem, powiedziałem jej…
(Początek
wspomnienia)
„…Wiesz dobrze że nadal targają tobą uczucia
względem Sasuke…”
„…Sasuke już nie jest tą samą osobą co
kiedyś…”
„…kiedy wreszcie zrozumiesz że On Cię nie
Kocha!...”
(Koniec
wspomnienia)
- Wiesz dobrze że nadal targają tobą uczucia
względem Sasuke… Sasuke już nie jest tą samą osobą co kiedyś… kiedy wreszcie
zrozumiesz że On Cię nie Kocha…- zacytował swoje własne słowa- To ją
zabolało, wiem to… jednak nie chciałem by coś się jej wtedy stało, chciałem by
sobie poszła zostawiając mnie z nim, sam na sam…- przerwał na chwilę wpatrując
się chmury- Pamiętasz dzień w którym wyruszyliśmy za Sasuke?- spytał a jego
rozmówca przytaknął- Wtedy obiecałem Sakurze, że sprowadzę Sasuke z powrotem do
Wioski, było to moim głównym celem, nadal jest… Ona jest przy nim szczęśliwa,
kocha go a ja…
- A Ty Kochasz
Ją…- dokończył za niego
- Masz rację…
jednak po ostatniej walce z nim, mam wątpliwości czy uda mi się go sprowadzić
do wioski, to już nie jest ten Sasuke… ten z którym walczyłem teraz w pełni
oddał się nienawiści, kroczy ścieżką którą każdy inny bał by się kroczyć. Kiedy
walczyłem z nim w Dolinie Końca, wtedy była jeszcze nadzieja, jednak te cztery
lata zmieniły nas wszystkich, jego także. Jednak nie poddam się, obiecałem
Sakurze że sprowadzę Sasuke do wioski i zrobię to nawet za cenę własnego życia.
Gdy byłem jeszcze w szpitalu, przeprosiłem ją za słowa które do niej wtedy
wypowiedziałem…- spojrzał na młodego Nare- Shikamaru, od dzieciństwa byłeś moim
przyjacielem, dlatego też dziś do Ciebie przyszedłem… Powiedz mi, czy Sakura
wybaczy mi moje wątpliwości, czy wybaczy jeżeli nie uda mi się dotrzymać
obietnicy?
Szatyn leżał na
ziemi i z zamkniętymi oczami wysłuchiwał słowotoku Uzumakiego, zastanawiając
się nad odpowiedzią… I co miał mu odpowiedzieć? Że nie wie? Ten który wymyślał
strategię do niejednej misji, drugi z najmądrzejszych ludzi w wiosce zaraz po
swoim ojcu? Jednak z drugiej strony, po co miał mu robić nadzieje?
- Naruto,
powiedziałeś że przez te cztery lata wszyscy się zmieniliśmy, Sakura również,
nie mogę powiedzieć Ci jak zareaguje. Jednak uważam że bez względu na wszystko,
wasza przyjaźń przetrwa. Chodź to upierdliwe to kobiety są wielką tajemnicą na
tym świecie, nigdy nie możemy przewidzieć ich zachowania. Mógł bym zacytować
tutaj wiele wywodów mojego ojca na temat kobiet, jednak to było by zbyt
męczące. Jeżeli chodzi o Sasuke, to wiedz że nie jesteś sam, pomogę Ci w tym,
tak samo jak i reszta naszych przyjaciół, nie musisz brać wszystkiego na swoje
barki… Naruto- zakończył swój wywód. Patrząc teraz na twarz przyjaciela
spostrzegł że była inna niż ta z przed godziny, wiedział że właśnie ta rozmowa
była mu potrzebna, wiedział że Uzumaki musi dać upust swoim emocją.
- Shikamaru…
- Hm?
- Nie mów nic Sakurze o tej rozmowie- poprosił
- To chyba nie będzie konieczne… kurde
ale beznadzieja- pomyślał odwracając się w stronę drzew za ich plecami-
Jasne…- odpowiedział
- Arigatou…
***
A teraz na koniec, chciał bym polecić nowo powstałego bloga którego prowadzi "Szyszka PL". Bloga znajdziecie pod adresem: NaruSaku Miłość inna niż wszystkie. Co prawda autor dopiero zaczyna ale szybko się uczy, więc szykuje się nam kolejna dawka emocji!
Mata Ne!